W całej 40-letniej historii mistrzostw jedynie trzem zawodniczkom udało się zdobyć dwa złota na 400 metrów: Marie-José Pérec, Cathy Freeman i Christine Ohuruogu. Od lat nie ma jednej wielkiej gwiazdy, te najlepsze stale się tasują, dochodzą kolejne kandydatki na gwiazdy. Natalia Kaczmarek dwa lata temu zdobyła olimpijskie złoto, ale w sztafecie - tam już wtedy pokazała wielki talent. Po zeszłorocznych mistrzostwach świata w Eugene miała prawo czuć lekkie rozczarowanie - choroba sprawiła, że zabrakło jej w finale. W tym roku prezentuje się genialnie, biega na poziomie, jaki pół wieku temu była w stanie osiągnąć z Polek jedynie Irena Szewińska. Natalia Kaczmarek spełniła swoje marzenia. Ale było już nerwowo, bardzo nerwowo Tyle że nie tylko Polka prezentowała się w Budapeszcie znakomicie. Z ośmiu uczestniczek wielkiego finału aż siedem w tym roku pobiło swoje życiówki, jedynie Candice McLeod nie pobiegła poniżej 50 sekund. Tak, sprinterka z Drezdenka była kandydatką do medalu, ale taką samą jak choćby Marileidy Paulino, Rhasidat Adeleke, Sada Williams czy nawet przyspieszająca z każdym biegiem Lieke Klaver. Polka zaczęła, wydawało się, wolno. Po stu metrach miała siódmy czas - 12.30 s. Klaver ją dogoniła, wyprzedziła, ale przecież Paulino biegła w tempie zbliżonym do Polki. Zabójczy początek okazał się zgubny dla ambitnej Holenderki. Paulino przyspieszyła jednak przed Polką, kapitalnie pobiegła po łuku. Kaczmarek na sto metrów przed metą była piąta, tuż obok Adeleke i Williams. Klaver zabrakło ostatecznie sił, odpadła z rywalizacji 80 metrów przed metą. Po niej to samo stało się z Adeleke, została Polka i zawodniczka z Barbadosu. To znów była walka na noże, jak w półinale. I Polka znów pokonała rywalkę Sadę Williams, o trzy setne. Dobiegła w czasie 49.57 s, rywalka miała 59.60 s. Paulino pobiła rekord Dominikany - 48.76 s.