Nikola Horowska wi wieku 22 lat notuje najlepszy sezon w karierze. W swoim debiucie w młodzieżowych mistrzostwach Europy była bliska wywalczenia medalu. W Espoo liczyła na to, że wskoczy na podium na 200 metrów, ale ostatecznie skończyła na szóstej lokacie. Wystąpiła tam także, ale tylko symbolicznie, w finale skoku w dal. Poza tym startowała w sztafecie 4x100 i 4x400 metrów. W tej ostatniej wystąpiła godzinę po finałowym biegu na 200 metrów i uzyskała na zmianie 52,79 sek., pokazując, że może biegać też z powodzeniem dystans jednego okrążenia. Swoją wszechstronnością bez dwóch zdań dorównuje legendzie polskiego sportu Irenie Szewińskiej. Ekscentryczna gwiazda dotarła na szczyt. Popis żenady po triumfie Porównywana do Ireny Szewińskiej Nie ukrywa, że wiele razy w swojej karierze spotykała się z porównaniami do tej wielkiej sportsmenki. - Cały czas spotykam się z tymi porównaniami i jest to dla mnie miłe. Rzeczywiście jestem bardzo wszechstronna, ale na razie chcę się skupić na skoku w dal. Oczywiście sprintów też się będę trzymała, ale na pewno moje starty będą bardziej przemyślane, jeśli chodzi o program. Zbliżam się mocno do wyników pani Ireny Szewińskiej - powiedziała Horowska. Kilka tygodni po MME w Espoo w Chengdu w końcu zdobyła medale w międzynarodowej imprezie. W uniwersjadzie była najlepsza na 200 metrów i w skoku w dal, a sztafecie 4x100 metrów wywalczyła srebrny medal. - Tam się odkułam i pokazałam, że mogę zdobywać medale - cieszyła się Horowska. Kiedy otwiera się profil tej zawodniczki w Polskim Związku Lekkiej Atletyki, to aż trudno uwierzyć w to, jakich konkurencji próbowała. Ma tam rekordy w biegach, skokach, rzutach i wieloboju, bo właśnie z tego ostatniego się wywodzi. - Jestem bardzo wszechstronną zawodniczką i na wysokim poziomie skaczę w dal i biegam 200 metrów. Zaczynałam od wieloboju i stąd taka wszechstronność. Uważam, że każdy lekkoatleta powinien zaczynać właśnie od tej konkurencji, bo ona daje naprawdę wiele i bardzo rozwija - mówiła Horowska. Przyszedł duży progres Ona do lekkoatletyki trafiła za sprawą mamy, która jest nauczycielką w nauczaniu początkowym. Kiedyś zabrała córkę na bieg charytatywny. Początkowo była to UMKS Iskra Wolsztyn, następnie WMLKS Nadodrze Powodowo, a od ponad roku jest to ALKS AJP Gorzów Wielkopolski. Jej pierwszym trenerem był Jacek Skwierzyński, a potem Mirosław Polak. W końcu trafiła do Tomasza Saski, u którego pierwsze lekkoatletyczne kroki stawiała polska gwiazda Natalia Kaczmarek. - Poprzedni mój trener prowadził mnie dość ostrożnie. Czuł, że mam talent i chyba nie chciał za szybko mnie rzucić na głęboką wodę. Do trenera Saski przyszłam już w momencie, kiedy mogłam podjąć się cięższego treningu. Poprawiłam się mocno od strony technicznej. Szybko zaadaptowałam się do jego metod treningowych - opowiadała Horowska. Wielkie marzenia. Chce złamać magiczną granicę i zdobyć medal igrzysk Jej marzenia sięgają naprawdę szczytu. Horowska chce zakwalifikować się na najbliższe igrzyska olimpijskie w Paryżu w skoku w dal. W kolejnych - w 2028 roku w Los Angeles - chce już powalczyć o medal. Złamane serce Nikoli Horowskiej. "Nigdy więcej nie chcę być w takiej sytuacji" Obecnie jej rekord życiowy z tego roku wynosi 6,61 m. Taki wynik dawał dziewiąte miejsce w finale mistrzostw świata w Budapeszcie. Na brązowy medal trzeba było skoczyć 6,88 m. Teraz Horowska, patrząc na wyniki ze stolicy Węgier, żałowała, że nie udało się jej zdobyć kwalifikacji w tej konkurencji. - Początkowo tego tak nie odczuwałam, ale kiedy przyjechałam na mistrzostwa świata, to moje serce było złamane. Miałam jednak w tym problemy zdrowotne. Nie miałam zatem zbyt wielu startów i przez to zabrakło mi punktów rankingowych. Myślę jednak, że w kolejnych wielkich imprezach nie będę już oglądała skoku w dal z trybun, tylko będę walczyć o medale - mówiła Horowska z wielką pewnością siebie. Widać, że lekkoatletka ALKS AJP Gorzów Wielkopolski zna swoją wartość. Wie doskonale, na co ją stać. - Kiedyś nie byłam tak pewną zawodniczką, ale to się zmieniło. Wiem, ile pracuję i jak wiele czasu spędzam na treningach. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak trudno przychodzi sukces, ale też uważam, że trzeba być pewnym siebie. Zwłaszcza jeśli wiem, że idę w dobrym kierunku. Dlaczego zatem miałabym nie wierzyć w to, że mi się uda? - zapytała. Teraz Horowska przyjechała na swoje pierwsze w karierze lekkoatletyczne mistrzostwa świata. W Budapeszcie ma szansę na występ w sztafecie 4x100 metrów, ale wcale nie jest pewna startu. To dla niej trudna sytuacja. Poza sportem interesuje ją taniec. Uwielbia ten latynoamerykański. Kiedy pojawia się na weselach, to jest w swoim żywiole. Może kiedyś po medalu zatańczy też na bieżni. Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport Polak przełamał niemoc. Zmienił trenera, poukładał sobie wszystko w głowie