W przeciwieństwie do zmagań na jedno okrążenie, na dystansie dwukrotnie dłuższym nie mamy zawodniczki, która mogłaby rywalizować z najlepszymi o medale. W Budapeszcie walkę podjęły trzy reprezentantki Polski, choć tak naprawdę tylko w Annie Wielgosz mogliśmy upatrywać realnej szansy na awans do półfinału. Brązowa medalistka mistrzostw Europy z Monachium musiała jednak długo czekać na swój start, do ostatniej serii. Przynajmniej wiedziała już, jaki czas dawał awans, gdyby nie znalazła się w czołowej trójce. Cała Polska z Natalią Kaczmarek. Leć, dziewczyno, leć po marzenia! Świetny bieg Angeliki Sarny. Szkoda, że tylko do siedemsetnego metra. Co się stało potem? Angelika Sarna w tym roku jeszcze nie biegała 800 metrów poniżej dwóch minut, a to było podstawą, by myśleć o awansie do półfinału. Aż pięć rywalek "łamało" tę granicę, większość z nich dość wyraźnie. Mimo to Polka podjęła z nimi walkę - po zbiegu do krawężnika objęła prowadzenie. Sama dyktowała tempo, z małego, ośmioosobowego peletoniku szybko odpadły dwie rywalki, w tym Hiszpanka Lorea Ibarzabal. Zostało ich sześć. Na 120 metrów przed metą przyspieszyła Brytyjka Keely Hodgkinson, wielka kandydatka do złota. Sarna spadła na trzecie miejsce, ale gdy na około 70 metrów przed metą minęła ją jeszcze Finka Eveliina Määttänen, zupełnie się poddała. Zwolniła, minęły ją też Kenijka Vivien Kiprotich i Włoszka Elena Belló. A szkoda, bo być może z czasem mogła jeszcze wywalczyć ten awans. Z każdego biegu do półfinału przechodziły bowiem trzy najlepsze, kolejne trzy z najlepszymi czasami ze wszystkich siedmiu rywalizacji też mogły na to liczyć. Sarna zakończyła szósta, a już po następnym biegu mogła opuścić krzesło dla zawodniczek oczekujących w poczekalni. Polka uzyskała czas 2:01.78, triumfatorka Hodgkinson, srebrna medalistka rok temu w Eugene - 1:59.53. Margarita Koczanowa na samym końcu stawki. Nie utrzymała tempa rywalek W tym drugim biegu rywalizowała Margarita Koczanowa, która jednak nie była w stanie pobiec nawet tak jak Sarna. Ona spadła na sam koniec, nie była w stanie podjąć rywalizacji. Gdy wszystkie wybiegły na ostatnią prostą, pochodząca z Białorusi lekkoatletka znajdowała się kilka metrów za całą pozostałą siódemką. Skończyła ostatnia, z czasem 2:03.23, ponad dwie sekundy za siódmą Hiszpanką Danielą Garcią. Wygrała zaś Kenijka Mary Moraa - 1:59.89. W ostatniej serii rywalizowała brązowa medalistka z ostatnich mistrzostw Europy - Anna Wielgosz. Polka już wiedziała, że jeżeli nie zmieści się w czołowej trójce, będzie musiała przebiec dystans dwóch okrążeń poniżej 2:00.36, a najlepiej - 2:00.20. W jej biegu faworytką była oczywiście broniąca złota z Eugene Amerykanka Athing Mu, ale też i Jamajka Natoya Goule-Toppin wydawała się być poza zasięgiem Polki. Została więc walka o trzecie miejsce, ale tu 29-llatka z Resovii musiała pobiec znacznie powyżej swoich tegorocznych osiągnięć, choćby tak, jak dwanaście miesięcy temu w Monachium. Polka pobiegła inaczej niż koleżanki z kadry - ani stawki nie otwierała, ani nie zamykała. Zdecydowani prowadziła Mu, Wielgosz była trzecia. Coś złego stało się na 200-230 metrów przed metą, wszystkie rywalki, które dotąd miała za plecami, ją wyprzedziły. Spadła na ostatnie miejsce, ostatnią prostą rozpoczynała już z wielką stratą. I zajęła ostatnie miejsce, z kiepskim czasem 2:03.61, dopiero 52. wśród 56. zawodniczek biegających dziś na 800 m. - Jestem bardzo zawiedziona, byłam gotowa na bicie życiówek. Nie wiem, jak to określić, tak złych biegów jeszcze nie miałam, liczyłam na mocne bieganie, na granie "va banque". I przykro mi, że to stało się akurat na mistrzostwach świata - powiedziała w TVP Sport i się rozpłakała.