Na sobotę (19 sierpnia) na godzinę 11.00 zaplanowano eliminacje sztafety mieszanej 4x400 metrów. Finał ma się rozpocząć tego samego dnia o godz. 21.49. Jakby tego było mało, to dwanaście godzin później rozpoczną się eliminacje w biegu na 400 metrów kobiet, a godzinę później do walki o półfinał ruszą panowie. To właściwie wyklucza udział czołowych zawodników w walce o medale w sztafecie mieszanej. To oznacza też, jeśli ktoś się zdecyduje na najokrutniejszy wariant trzy biegi na 400 metrów w ciągu 24 godzin. Rok temu był bliski historycznego sukcesu. Szczere wyznanie polskiej gwiazdy Działacze nie szanują zawodników Przecież po finale jest konferencja prasowa, a także kontrola antydopingowa. Lekkoatleci dotrą do hotelu w środku nocy, a przecież jeszcze potrzebny jest czas na regenerację. To brak szacunku działaczy wobec lekkoatletów. Wygląda to tak, jakby rządzący światową lekkoatletyką chcieli pokazać, jak niepotrzebna jest konkurencja, którą sami wprowadzili. Z tego względu w rywalizacji sztafet mieszanych nie wystąpi Natalia Kaczmarek. Ta decyzja zapadła już dawno, o czym zresztą pisaliśmy. Ona ma koncentrować się na biegu indywidualnym, w którym ma szansę na walkę o medal. Jak wielka to strata nie trzeba nikogo przekonywać. Przecież w niedawnych drużynowych mistrzostwach Europy, rozgrywanych w ramach Igrzyska Europejskich Kraków-Małopolska 2023, to właśnie Kaczmarek wyciągnęła naszą sztafetę z odległego miejsca na drugie w finałowym rozrachunku. Tyle że Biało-Czerwoni startowali wówczas w prawie najmocniejszym składzie, a reszta Europy wystawiła rezerwy. - Tak naprawdę program zawodów sprawia problem wszystkim reprezentacjom. To, co dla nas jest problemem, dla kogoś innego może być jeszcze większym kłopotem. W ten sposób niektóre sztafety nie wystąpią w optymalnym składzie i przez to nasze szanse rosną - mówił z kolei Aleksander Matusiński, odpowiedzialny za żeńską sztafetę 4x400 metrów. Awans do finału już będzie sukcesem Bez dwóch zdań w sytuacji, w jakiej znalazła się polska drużyna, awans do finału już trzeba będzie uznać za sukces. Tym bardziej że trafili do teoretycznie trudniejszej serii. W niej Biało-Czerwoni wystąpią z: Jamajką, Holandią, Szwajcarią, Francją, Czechami, Niemcami i Nigerią. Awans do finału wywalczą trzy pierwsze sztafety i dwie z najlepszymi czasami z obu serii. - Każdy zawodnik ma pobiec na tyle, na ile jest w stanie. Nie chcemy nic deklarować, bo będziemy biegać w eksperymentalnym składzie. Trzeba rano wstać i pobiec. Co to da? Zobaczymy. Nie wiemy też, jak rywale są przygotowani. Nie wiemy także, w jakich składach wystąpią. Jest za dużo niewiadomych, by deklarować cokolwiek - zakończył Matusiński. Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport Rok temu był bliski historycznego sukcesu. Szczere wyznanie polskiej gwiazdy