Na wystrzał w polskiej ekipie ruszył Adam Burda. To zawodnik, który był jednym z większych zaskoczeń w polskiej kadrze na tę imprezę. On zmieniał z Mateuszem Siudą. Polacy, choć próbowali zrobić, to na dwa razy, nie dokonali jednak zmiany. I tak zakończył się ich występ w MŚ. Mało kto w niego wierzył. Życiowa forma Polaka. Sensacyjny awans do finału MŚ Stres debiutanta. Szybki koniec marzeń Polaków Dla Burdy to z pewnością była stresująca sytuacja. On debiutował przecież w tak dużej seniorskiej imprezie. - Trudno ocenić tę sytuację. Na pewno jednak poddamy ją analizie. Wydaje mi się, że ruszyłem dobrze - dodał Mateusz Siuda, który miał odebrać pałeczkę od Burdy. - Na rozgrzewce nasza zmiana wyszła bardzo dobrze. Dla bezpieczeństwa jeszcze odjęliśmy jednak kilka stóp, ale nie wyszło - dodał nasz sprinter, który zanotował życiowy sezon. On już nie pobiegł. Podobnie zresztą jak Łukasz Żok i Dominik Kopeć. Oni mogli tylko przyglądać się temu, jak o finał walczą pozostałe sztafety. Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport Najbardziej karkołomny skok w historii mistrzostw świata? Nawet Przemysław Babiarz był zdziwiony