Dawid Wegner zapowiedział, że jest gotowy na dalekie rzucanie. Potwierdził do Cyprian Mrzygłód, który nie przebrnął kwalifikacji. Polak chciałby w finale pobić rekord życiowy (82,21 m - przyp. TK) i rzucić w granicach 83-84 metrów. Na pewno nie ma nic do stracenia, a wiele do zyskania. Sama jego obecność w finale jest już naprawdę dużą niespodzianką. Pomylony okrzyk Polek, ale wspaniały bieg. Ewa Swoboda martwiła się Zawodnicy z Indii zdominowali finał. Czesi mówią o "tajemniczym zagrożeniu" W rywalizacji o medale wystąpi aż trzech zawodników z Indii. To tylko pokazuje, jak ta konkurencja niesamowicie rozwinęła się w tym kraju. Pojawia się też jednak wiele znaków zapytania. Neeraj Chopra w Indiach stał się bohaterem narodowym po tym, jak został w Tokio mistrzem olimpijskim. Teraz chce zostać pierwszym w historii mistrzem świata z tego kraju. Warto w tym miejscu wspomnieć, że jego sukcesy na międzynarodowej arenie zaczęły się w Bydgoszczy. To właśnie tam został w 2016 roku mistrzem świata juniorów. Wówczas prowadził go amerykański trener Gary Calvert, który zajmował się też swego czasu Dariuszem Trafasem. Amerykanin zmarł jednak na zwał serca, a Chopra trafił pod skrzydła Niemca Klausa Bartonietza. Swego czasu w Indiach podwaliny pod dzisiejsze sukcesy czynił były rekordzista świata w rzucie oszczepem Uwe Hoehn. Poza Choprą w niedzielnym finale wystąpią jeszcze dwa jego rodacy D.Prakasha Manu i Kishore Jena. - To kraj, który ma półtora miliarda ludności. Jest zatem z czego wybierać. Dowodem na to, że takich zawodników może być w przyszłości więcej, jest fakt, że jakiś czas temu w tabelach światowych Indie miały najwięcej zawodników, którzy rzucili ponad 75 metrów - zauważył Jałoszyński. Co ciekawe w finale zobaczymy też Pakistańczyka Arshada Nadeema, którego rekord życiowy to aż 90,18 m. To piąty zawodnik ostatnich igrzysk. Zarówno Chopra, jak i Nadeem w tym sezonie niemal nie startowali, co może być zastanawiające. Mistrz olimpijski wystąpił przed MŚ tylko dwukrotnie - raz w maju i raz w czerwcu. Podobno miał kłopoty zdrowotne, choć nikt w zespole tego nie potwierdził. Pakistańczyk z kolei wystąpił tylko raz i to pod koniec maja. Czesi, którzy liczą na sukces swojego faworyta Jakuba Vadlejcha piszą o "tajemniczym zagrożeniu z Azji Południowej". Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport Piotr Lisek chce oddać się szaleństwu. Wspomniał o kibicach: będą wieszać psy