Piotr Lisek chce oddać się szaleństwu. Wspomniał o kibicach: będą wieszać psy
Piotr Lisek zajął dziewiąte miejsce w finale konkursu skoku o tyczce w lekkoatletycznych mistrzostwach świata. Nasz zawodnik grał va banque, ale poziom konkursu był niesamowicie wysoki. Po złoto sięgnął Szwed Armand Duplantis, który atakował rekord świata.

Piotr Lisek w tym sezonie skakał najwyżej od kilku lat. Konkurs rozpoczął od zaliczenia w pierwszej próbie 5,55 m, ale potem przyszły dwie zrzutki na 5,75 m. Z tą wysokością uporał się w trzeciej próbie.
Następnie w pierwszej strącił 5,85 m i wtedy zagrał va banque. Dwie kolejne próby przeniósł na 5,90 m. Nawet gdyby pokonał tę wysokość, to i tak nie wywalczyłby medalu.
- Łzy i rozgoryczenie polskiej mistrzyni. "To cholernie boli"
Piotr Lisek: oddam się szaleństwu, bo tyczka jest dla wariatów
- To był trudny konkurs, bo toczył się na bardzo dużych wysokościach. Cieszę się, że brał udział w tak znakomitych zawodach - mówił Lisek, który wystąpił w finale MŚ po raz pierwszy od 2019 roku.
Starałem się, jak mogłem, bo walczyłem do ostatniej kropli potu. Odpuszczałem wysokości, by nawiązać rywalizację. Walczyłem o jak najwyższe miejsce, ale i tak kibice będą wieszać na mnie psy, bo nie skoczyłem sześciu metrów. Nawet gdybym skoczył 5,90 m, to nie dałoby to podium i znowu byłoby gadanie, po co pojechałem
Lisek przyznał, że musi znowu wprowadzić odrobinę szaleństwa do treningów, by się odmłodzić. To ma być jego sposób na powrót do wysokiego skakania.
- Nie mam już nic do stracenia, a chcę jeszcze trochę poskakać. Nie planuję kończy kariery przed igrzyskami w Los Angeles w 2028 roku. Nie ucieknę tak szybko ze sportu. Dlatego będę mniej zwracał uwagę na zdrowie. Oddam się szaleństwu, bo tyczka jest dla wariatów - powiedział Lisek, który w październiku zostanie ojcem po raz drugi.
Przed naszym tyczkarzem w tym roku jeszcze trzy starty. Zapraszał też jednak serdecznie na mityng "Lisek i przyjaciele", jaki odbędzie się 16 września. Nie będzie skakał, bo tym razem będzie pełnił rolę organizatora.
Na 12. pozycji zawody zakończył Robert Sobera - 5,55 m. Mistrzem świata został Armand Duplantis - 6,10 m. Drugi był Filipińczyk Ernest John Obiena - 6,00 m, a po brąz sięgnął Australijczyk Kurtis Marshall, ex aequo z Amerykaninem Christopherem Nilsenem. Obaj skoczyli 5,95 m.
Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport











