Natalia Kaczmarek potrzebowała pomocy lekarzy. Wiadomo, co się stało
- Natalia źle się poczuła - powiedziała Kinga Gacka, która biegła na pierwszej zmianie w finale sztafety 4x400 metrów w lekkoatletycznych mistrzostwach Europy. Nasza mistrzyni Europy w ogóle nie pojawiła się w strefie wywiadów.

Natalia Kaczmarek przejęła naszą sztafetę na piątej pozycji z dużymi stratami do miejsc medalowych. Polka ruszyła jednak niesamowicie. Niczym torpeda. Mijała kolejne rywalki i wydawało się, że zapewni naszej sztafecie medal.
Na ostatnich metrach jednak wyraźnie osłabła. I tak uzyskała drugi czas na zmianie 49,68 sek. Do mety dobiegła jednak na szóstej pozycji.
Natalia Kaczmarek źle się poczuła. Potrzebna była pomoc medyków
Zaraz po biegu poczuła się źle i zaczęła mocniej kaszleć. Wylądowała w pokoju opieki medycznej. W pewnym momencie zrobiło się dość nerwowo i wydawało się nawet, że potrzebny będzie transport do szpitala. Tam natychmiast pobiegł do niej trener Marek Rożej. Medycy podali jej leki, a zawodniczka po kilku minutach opuściła punkt pomocy. Na szczęście potem wszystko już było w porządku. Okazało się, że to tylko chwilowa niemoc.
To wszystko ma pewnie związek z infekcją, jaką przechodziła w ostatnich dniach. Mimo tego zdołała w wielkim stylu sięgnąć po tytuł mistrzyni Europy. Pobiła przy tym 48-letni rekord Polski, który teraz wynosi 48,98 sek.
Kilkadziesiąt minut od zdarzenia trener Rożej poinformował Interia Sport, że z Kaczmarek jest w miarę w porządku.
Po biegu w sztafecie w strefie wywiadów pojawiła się tylko Kinga Gacka. Zajrzała do niej też na chwilę Iga-Baumgart-Witan, ale ona nie chciała rozmawiać. Tylko zalewała się łzami.
Stanęła za to na stanowisku TVP Sport i tam powiedziała: - To moje ostatnie mistrzostwa Europy. Chciałam dużo więcej. Za daleko byłam. Nie potrafiłam zawalczyć. Nie wiedziałam, jak się zachować. Biegłam za tym wagonikiem, zamiast próbować je mijać. Możemy przeprosić, że nie ma tego medalu.
Gacka uzyskała na swojej zmianie czas 51,56 sek. Po raz kolejny potrafiła zatem pobiec poniżej 52 sek. To był dobry występ 22-latki.
- Ciężko było mi ocenić ten bieg, bo miałam przed sobą tylko Lieke Klaver. Starałam się trzymać, jak najbliżej jej i wydaje mi się, że nie odstawałam od niej. Co z tego, jeśli miejsce nas kompletnie nie satysfakcjonuje. Nie oddaje tego, na co byłyśmy gotowe. Mam nadzieję, że niebawem przy moim nazwisku pojawi się niebawem 51 sekund - mówiła Gacka.
U dziennikarzy nie pojawiła się też Marika Popwicz-Drapała. Ona również potrzebowała interwencji lekarskiej. Jeszcze w drodze tunelem na stadion uderzyła w głową w metalową skrzynkę. Polska ekipa nie mogła już dokonać zmiany, więc nasza lekkoatletka stanęła na starcie.
Polki rywalizację ukończyły na szóstej pozycji - 3.23,91 sek. Triumfowały Holenderki - 3.22,39 sek. przed Irlandkami - 3.22,71 sek. i Belgijkami - 3.22,95 sek.
Z Rzymu - Tomasz Kalemba, Interia Sport


