Natalia Kaczmarek biegła fantastycznie, ale po wejściu na ostatnią prostą została wyprzedzona przez Irlandkę Rhasidat Adeleke. Obie stoczyły pasjonujący pojedynek na ostatnich metrach, z którego zwycięsko wyszła Polka. Zaraz za metą nasza lekkoatletka złapała się za głowę. A większość polskich dziennikarzy z niedowierzaniem kręciła głowami. Nie tylko została mistrzynią Europy, ale też pobiła rekord Polski i jednocześnie złamała - jako pierwsza Polka - granicę 49 sekund. Tomasz Kalemba, Interia Sport: Zaraz po biegu łapaliśmy się za głowy. Pan też? Marek Rożej: - Nie ukrywam, że tak. Spodziewał się pan, że Natalia właśnie w Rzymie złamie 49 sekund? - Spodziewałem się, że nastąpi to w tym roku, ale myślałem, że będzie to dopiero na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Wiedziałem jednak, że jest wyśmienicie przygotowana. Wiem, co robiła na treningach. Jest w trakcie ciężkich przygotowań do igrzysk, a już osiąga niesamowite prędkości. W ostatnich dniach nawet wypuściliśmy ten trening, żeby był błysk w Rzymie. I błysnęła! Zareagowała znakomicie na to. Mogę powiedzieć, że mocno liczyłem na to złoto i mówiłem, że pobiegnie tyle, na ile zmuszą ją rywalki, a konkretnie Adeleke. Wspominałem też, że granicą będzie około 49 sekund. Gdyby Adeleke pobiegła szybciej, to na tę chwilę mogłoby nieco braknąć, chociaż znając charakter Natalii i jej zawziętość i to, co robi na ostatnich metrach, to dałaby sobie radę. Te 48 sekund staje się symboliczne, bo przecież 48 lat temu Irena Szewińska ustanowiła ostatni rekord Polski na tym dystansie. - To jest coś wielkiego. Natalia została pierwszą Polką, która złamała 49 sekund. Doskonale wiemy, kogo rekord pobiła i kim była pani Irena Szewińska. To ogromny zaszczyt, że można było tego dokonać na tak dużej imprezie i w tak dużej stawce. Spełniło się jedno z moich trenerskich marzeń. Jest pan twardzielem, ale chyba było wzruszenie? - Tak. To był jednak z tych nielicznych dni, kiedy na zawodach byłem spokojniejszy przed biegiem niż po. I to mimo tego, że Natalię dopadła choroba przed finałem? - Na szczęście była pod stałą opieką lekarską. Ta dolegliwość przestała się dzisiaj rozwijać. Jeszcze do południa miałem pewne wątpliwości, ale po południu było już coraz lepiej z jej zdrowiem. Na ostatniej prostej były nerwy? - Między odległością 100 metrów a 80 metrów do mety pojawiła się wątpliwość. Wtedy Adeleke wyprzedziła Natalkę. Kiedy zobaczyłem, że zabrała się za Irlandką, to byłem pewien, że ją pokona. Jeszcze nie spotkałem się z takim biegiem, żeby Natalka przegrała z kimś, kiedy biegnie na równi na 50 metrów przed metą. Odetchnął pan? - Tak, bo upiekliśmy dwie pieczenie na jednym ogniu. Najbardziej jestem zadowolony z tego, że dziennikarze przestaną zadawać pytania o to, kiedy Natalia pobije rekord Polski. Do tego udało się dwa w jednym, bo Natalia złamała też 49 sekund. Nie będzie zatem już tego typu pytań. Prawda? Obiecujecie? Na jakiś czas ucięliśmy to jedno pytanie z waszej strony. W Rzymie - rozmawiał Tomasz Kalemba, Interia Sport