Natalia Kaczmarek wprawdzie była faworytką do złota w biegu na 400 metrów podczas mistrzostw Europy w Rzymie, ale wysoko oceniano też szanse Rhasidat Adeleke. I faktycznie, Irlandka w poniedziałkowym finale rzuciła wyzwanie Polce, do końca walcząc z nią o triumf. Kaczmarek decydujący start rozegrała bardzo mądrze taktycznie - najpierw wyprzedziła inną mocną rywalkę, czyli Lieke Klaver z Holandii, później zrównała się z Adeleke, a gdy ta kilkanaście metrów przed metą nieznacznie wyprzedziła Polkę, nasza reprezentantka wrzuciła "wyższy bieg". I finiszowała z czasem 48.98 s, bijąc tym samym 48-letni rekord Polski Ireny Szewińskiej. "Chciałam być tą mistrzynią Europy, bo wiedziałam, że mnie na to stać. Startowałam w Rzymie w roli faworytki i nie ukrywam, że było ciężko. Kiedy szłam w tunelu na stadion, to - nie wiem dlaczego - przemknęło mi przez myśl, że może pobiję rekord Polski. Myślałam jednak o czasie 49,20 sek. O złamaniu 49 sekund kompletnie nie marzyłam" - opowiadała później w rozmowie z Interią. Anita Włodarczyk wiele lat na to czekała. "Odbiłam się od dna" Natalia Kaczmarek wspierana przez bliskich. Wzruszające sceny Polska mistrzyni dostarczyła kibicom zgromadzonym na trybunach Stadio Olimpico oraz przed telewizorami wielu emocji. Te udzieliły się również bliskim zawodniczki, w tym jej ojcu. Na profilu TVP Sport w mediach społecznościowych pokazano, jak tata Kaczmarek żywiołowo reagował na jej bieg, a następnie imponujący finisz. "Jestem dumny, flagę mam mokrą, bo mi tak łzy leciały, wycierałem je flagą" - opowiadał później w studio TVP Sport ojciec zawodniczki Krzysztof Kaczmarek, który przed kamerą pojawił się razem z siostrzenicą biegaczki. "Nie wiedziałem, czego można się spodziewać. Wiedziałem, że będzie dobrze, ale że aż tak, to nie" - dodawał. Bliscy 26-latki na trybunach stadionu pojawili się już w niedzielę, kiedy Kaczmarek biegła w półfinale. Jak wówczas w rozmowie z TVP Sport przyznała biegaczka, jej start na żywo śledzili rodzeństwo i tata. Zabrakło za to mamy zawodniczki. Przed 26-latką jeszcze jedno wyzwanie, a mianowicie start w sztafecie. Świeżo upieczonej mistrzyni Europy nie zobaczymy jednak w eliminacjach, dzięki czemu będzie mogła odpocząć i zregenerować siły, ponieważ, jak sama przyznała, ma problemy zdrowotne. "Mam jeszcze jedno zadanie przed sobą, bo chciałabym wesprzeć sztafetę. Mam nadzieję, że to się uda, bo w dniu finału obudziłam się lekko chora. Zobaczymy, co będzie we wtorek. Mam nadzieję na wykurowanie się, bo nie będę biegała w eliminacjach sztafety. Liczę na to, że będzie finał i zdobędziemy medal" - podkreśliła. Chaos na mistrzostwach Europy. Do protestów ustawiają się kolejki