W tym sezonie Konrad Bukowiecki pchnął kilka razy kulę poza granicę 20 metrów. To taka granica przyzwoitości. By jednak walczyć o finały dużych imprez, kula musi latać zdecydowanie dalej. Ze względu na problemy zdrowotne 27-latek odpuścił sezon halowy, a teraz najlepszym jego wynikiem jest 20,44 m uzyskane w Memoriale Janusza Kusocińskiego w Chorzowie. To dopiero 17. wynik na europejskich listach, którym przewodzi Włoch Leonardo Fabbri - 22,95 m. Kolejny na liście jego rodak Zane Weir pchnął 21,93 m. Jakub Krzewina odpowiada na zarzuty. "Ta rozmowa jest pierwszą i ostatnią" Konrad Bukowiecki: jak ją trafię, to poleci daleko Wydaje się, że Bukowiecki problemy ma już za sobą. Zaczyna pchać dość regularnie, choć wciąż nie na miarę tego, czas od siebie oczekuje. To przecież lekkoatleta, którego rekord życiowy z 2019 roku wynosi 22,25 m. - Mój łokieć po tylu latach treningu jest tak rozwalony, że w nim dzieje się wiele rzeczy. To nie jest tak, że tam jest tylko jeden uraz. Absolutnie też nie było tak, że lekarz nie trafił z diagnozą. Po prostu to nie było to, co mnie bolało, ale uraz jednak był - wyjaśnił na wstępie Bukowiecki, który pokazał w tym momencie prawą rękę i wyraźnie widać, że nie jestem w stanie do końca jej wyprostować. - To jest duży problem. Prawda jest taka, że czekam do pierwszego pchnięcia, przy którym mnie zaboli, staram się to wtedy rozmasować i czekam na to, aż się przyzwyczaję. Dlatego na rozgrzewce staram się oddawać więcej pchnięć próbnych, by przyzwyczaić się do tego bólu. Każdy trening robię z bólem. Nie chcę mówić, że się do niego przyzwyczaiłem, bo to jest trudne, ale na ten moment nie mam innego wyjścia. Walczę o wyjazd na igrzyska. Na razie jednak muszę się skupić, by w ogóle się na nie zakwalifikować, a to - jak się okazuje - nie jest taka prosta sprawa - dodał. Bukowiecki tak naprawdę zaczął pchać dopiero w kwietniu, dlatego jego wyniki - jak na krótki czas - są całkiem obiecujące. Lekkoatleta KS AZS UWM Olsztyn zimą nie tracił czasu i robił przygotowanie siłowe i motoryczne. W tych elementach, jak podkreślał, jest znakomicie przygotowany. - Czuję się naprawdę dobrze. Może poza tym łokciem. Jak jednak znajdę - jak to mówimy - czutkę, to powinno być znacznie lepiej - podkreślił. Czekanie na 21 metrów. Rzym wydaje się idealny Bukowiecki ostatni raz złamał granicę 21 metrów zimą ubiegłego roku. W halowych mistrzostwach Polski w Toruniu w lutym 2023 roku pchnął wówczas 21,55 m. Od tego momentu nawet nie zbliżył się do granicy 21 metrów, a przecież w przeszłości wiele razy pchał pod 22 m, a nawet przekraczał tę granicę. Może dobrym miejscem na takie przełamanie będzie Rzym, gdzie odbędą się mistrzostwa Europy. To właśnie w stolicy Włoch wygrał w 2019 roku Diamentową Ligę, pchając wówczas 21,97 m. Czy możliwe, by znowu zaczął pchać w tych okolicach? - Czy to będą 22 metry? Tego nie wiem. Mam na pewno nadzieję na najlepszy wynik w sezonie w mistrzostwach Europy. Muszę to zrobić. Tak mi się wydaje, że to powinno dać finał. Oczywiście to trzeba jednak jeszcze pchnąć. Jeśli wejdę do finału, a taki jest plan, to w nim dam z siebie wszystko - zapowiedział. Eliminacje pchnięcia kulą zostały zaplanowane na piątek (7 czerwca) na godz. 18.55. Finał dzień później o godz. 21.02.