Rywalki rozpoczęły finał turnieju barażowego środowym zwycięstwem nad Słowacją 84:71. Jeśli "biało-czerwone" chcą się nadal liczy w walce o udział w rozpoczynających się w poniedziałek mistrzostwach muszą dziś pokonać we włoskim Lanciano Izraelitki. - To dla nas mecz o awans, ale jestem spokojny. W zespole jest pełna mobilizacja, dziewczyny zdają sobie sprawę z rangi spotkania - zapewnia w rozmowie z INTERIA.PL prezes Polskiego Związku Koszykówki Roman Ludwiczuk. Wczorajsze starcie Izraela ze Słowacją zostało rozłożone na czynniki pierwsze przez sztab szkoleniowy reprezentacji Polski. - Gra rywalek została bardzo dobrze rozpracowana. Siłą Izraela jest gra na obwodzie z Liron Cohen na czele, która zdobywa dużo punktów - mówi prezes Ludwiczuk. Jak zapewnia sternik PZKosz "spacyfikowaniem" Cohen zajmie się Aleksandra Karpińska, która ma nie odpuszczać rywalki na krok. Izraelitki mają też słabsze punkty. - Nie mają praktycznie siły rażenia pod koszem. Dlatego jest duże pole do popisu dla Gosi Dydek - prognozuje prezes Ludwiczuk. Oprócz niej pod atakowanym koszem wiele pożytku mogą przynieść akcję wysokich Eweliny Kobryn, Agnieszki Pałki i Magdaleny Leciejewskiej. Na dystansie dziurawić kosz rywalek ma niezawodna Agnieszka Bibrzycka. Kadrowiczki walczą nie tylko o udział w imprezie, ale i o gratyfikacje finansowe. - Premię przewidziano za awans na mistrzostwa, czyli za zwycięstwo w turnieju barażowym, a także za konkretne miejsce w finale ME. Oczywiście najwyższe premie będą za pierwsze miejsce - zdradza prezes PZKosz. Zwycięzca turnieju barażowego zagra w grupie A mistrzostw obok Turcji, Łotwy i Czech.