W pierwszych w historii mistrzostwach świata w tej kategorii wiekowej "Biało-czerwoni" dotarli do finału, w którym ulegli ekipie USA 80:111. Była to ich jedyna porażka w turnieju w Hamburgu. "Udało nam się wyselekcjonować grupę bardzo uzdolnionych chłopców, z wielkim entuzjazmem do pracy i koszykówki. Bez tego taki wynik nie byłby możliwy" - powiedział trener juniorskiej reprezentacji Jerzy Szambelan na poniedziałkowej konferencji w Warszawie. Tego zdania jest również drugi szkoleniowiec srebrnych medalistów Tomasz Niedbalski. "Utalentowani zawodnicy, dużo luzu i ogromna motywacja to mieszanka, która przyczyniła się do tego osiągnięcia" - ocenił. "Należy stawiać na tych młodych ludzi. Mają oni wielkie marzenia, olbrzymią chęć do pracy i apetyt na sukcesy. Trenerzy klubowi nie powinni się bać dawać im szansy" - dodał. Obaj szkoleniowcy przyznali, iż mimo wielu komplementów, jakie usłyszeli od fachowców, bohaterowie z Hamburga nie są jeszcze w pełni ukształtowanymi zawodnikami i mają pewne mankamenty. "Są na początku drogi, na etapie nauki. Powinni znaleźć się w takich miejscach, gdzie zostaną im stworzone warunki do dalszego doskonalenia. Jeżeli będą się rozwijać, na pewno zostaną zauważeni i przechwyceni do dobrych klubów" - stwierdził Szambelan. Również zawodnicy zdają sobie sprawę, że jeszcze mnóstwo pracy przed nimi. Pytani o przyszłość zgodnie twierdzą, że by zaistnieć w dorosłej reprezentacji Polski muszą się jeszcze wiele nauczyć. "Ten turniej stanowił dla nas ogromną naukę, zebraliśmy wiele doświadczeń, które mamy nadzieję zaprocentują w przyszłości" - zauważył wybrany do najlepszej piątki mistrzostw świata, Mateusz Ponitka, na którym jednak indywidualne wyróżnienie nie zrobiło wielkiego wrażenia. "Liczy się sukces drużyny, nie indywidualne nagrody. Mieliśmy 12 równych zawodników, stworzyliśmy kolektyw. Mam nadzieję, że w przyszłości spotkamy się w seniorskiej reprezentacji" - przyznał. Póki co, na razie skupiają się na najbliższym celu, jakim będą przyszłoroczne mistrzostwa Europy, w których będą chcieli poprawić czwartą lokatę sprzed roku. "Widać, że jesteśmy na dobrej drodze. Rozwijamy się jako drużyna" - przyznali zgodnie. Kapitan srebrnych medalistów Michał Michalak przyznał, iż było kilka trudnych momentów w czasie mistrzostw, jednakże dzięki wzajemnemu wsparciu udało się je przezwyciężyć. "Momentem przełomowym był mecz z Hiszpanią wygrany po dogrywce (88:82), w którym pokazaliśmy nasz charakter. Również mecz z Serbią był ważnym momentem, gdyż chcieliśmy się zrewanżować za porażkę w meczu o trzecie miejsce podczas zeszłorocznych mistrzostw Europy. Takie chwile bardzo nas scementowały, zjednoczyły" - podsumował. Daniel Szymkiewicz przyznał z kolei szczerze, że drużyna USA była za silna i w finale triumfowała zasłużenie. "Amerykanie byli silniejsi fizycznie, szybsi, zwinniejsi nie tylko od nas, ale i od wszystkich innych zespołów. Z drugiej strony popełniliśmy zbyt dużo błędów. Moglibyśmy z nimi wygrać tylko, jeśli zagralibyśmy mecz życia" - zauważył. Amerykańska koszykówka i NBA to wzór dla młodych Polaków. Na następcę Marcina Gortata w zawodowej lidze typowany jest Przemysław Karnowski, który także znalazł się w najlepszej piątce MŚ. "Jeszcze za wcześnie, by myśleć o NBA. Przede mną dużo pracy" - przyznał skromnie mierzący 212 cm koszykarz. Po południu ekipę przyjął w Sejmie znany z zamiłowania do koszykówki marszałek Grzegorz Schetyna. "Spotkaliśmy się dziesięć dni temu z prezesem PZKosz. Romanem Ludwiczukiem i obiecaliśmy zobaczyć się ponownie po udanych mistrzostwach, w większym już gronie. Dziękujemy i prosimy o jeszcze, bowiem dyscypliny zespołowe przynoszą najwięcej radości. Gratuluję wam i waszym trenerom. Podążajcie hiszpańską drogą do sukcesu, oni są potęgą w grach zespołowych" - powiedział Schetyna, nawiązując do triumfu piłkarzy tego kraju w mundialu w RPA. Wsparcie rozwoju koszykówki zapowiedział minister sportu i turystyki Adam Giersz. "Działa już 11 szkół dla utalentowanej koszykarsko młodzieży, a powstają nowe. Dla najlepszych mamy granty. Chcemy żebyście mogli grać i studiować, uczyć się języków obcych" - powiedział. Przedstawiciele drużyny Mateusz Ponitka i Przemysław Karnowski wręczyli marszałkowi Sejmu oraz ministrowi biało-czerwone piłki z autografami.