Polacy odnieśli zasłużone zwycięstwo, a kluczowy dla losów spotkania był początek trzeciej kwarty. Podopieczni Mike’a Taylora wyszli po przerwie bardzo zmotywowani i skoncentrowani, wzmocnili obronę, a to dawało im szansę na grę kontratakiem. Takie akcje kończyli skutecznie Mateusz Ponitka, Aaron Cel czy Łukasz Koszarek. Pierwsze pięć minut tej odsłony wygrali aż 18:6 i w 25. min uzyskali najwyższą przewagę w meczu, po rzucie zza linii 6,75 m kapitana Adama Waczyńskiego (przekroczył 900 pkt w reprezentacji i ma ich obecnie 905), 61:42. Lepsze było także rozgrywanie akcji, bo po jednodniowej absencji spowodowanej bólem w biodrze do zespołu wrócił A.J. Slaughter, co pomogło i drużynie i jedynemu nominalnemu rozgrywającemu Koszarkowi. Brytyjczycy zmniejszyli nieco straty i po 30 minutach biało-czerwoni wygrywali 67:55. W ostatniej kwarcie "Biało-czerwoni", przy momentami głośnym wsparciu kibiców, kontrolowali sytuację na parkiecie. Dobrze radzili sobie zmiennicy: Przemysław Zamojski (10 pkt), Adam Hrycaniuk (to był jego 90. mecz w reprezentacji, 9 pkt i 6 zbiórek), Slaughter (12 pkt i 4 asysty, ale też 5 strat). Pierwsza połowa była zacięta, ale to rywale z Wysp prezentowali się lepiej. Polacy mieli problemy pod koszem z zatrzymaniem środkowego Daniela Clarka, który od kilku sezonów występuje w jednej z najsilniejszych lig europejskich - hiszpańskiej. Po rzucie Kyle’a Johnsona Wielka Brytania uzyskała w ósmej minucie 6-punktowe prowadzenie (22:16). Na początku drugiej kwarty do remisu (25:25) doprowadził Damian Kulig i od tego momentu Polacy zaczęli przeważać mając kilka punktów więcej niż rywale. "Biało-czerwoni" w całym spotkaniu byli lepsi pod tablicami (42:32) i mieli wyższą skuteczność rzutów za dwa punkty (58 przy 45 rywali). Brytyjczycy, którzy w mistrzostwach Starego Kontynentu zagrają po raz czwarty (poprzednio 2009, 2011 i 2013), w czwartek byli lepsi w Legionowie od Węgrów 82:64. Polska uległa natomiast Izraelowi 74:77. Polacy przed sobotnim spotkaniem z ekipą węgierską, ostatnim sprawdzianem przed ME, odnieśli w meczach sparingowych przed Eurobasketem sześć zwycięstw i doznali czterech porażek. W grupie A w stolicy Finlandii od 31 sierpnia do 6 września biało-czerwoni będą rywalizować ze Słowenią, Islandią, Finlandią, Francją i Grecją. Awans do fazy pucharowej w Stambule wywalczą cztery zespoły. Polska - Wielka Brytania 86:76 (21:22, 22:14, 24:19, 19:21) Polska: Adam Waczyński 13, A. J. Slaughter 12, Przemysław Zamojski 10, Adam Hrycaniuk 9, Mateusz Ponitka 8, Aaron Cel 8, Przemysław Karnowski 8, Damian Kulig 6, Tomasz Gielo 5, Karol Gruszecki 5, Łukasz Koszarek 2, Michał Sokołowski 0; Najwięcej punktów dla Wielkiej Brytanii: Daniel Clark 16, Kyle Johnson 14. Po meczu powiedzieli: - Jestem bardzo szczęśliwy. Szacunek dla zawodników, którzy dali dziś wiele energii przez 40 minut. Wytrzymali pojedynki jeden na jeden w obronie. W trzeciej kwarcie mieliśmy wspaniały okres gry podaniami i pracy całego zespołu. Potem nieco zwolniliśmy i pozwoliliśmy zmniejszyć przewagę. Jedyne w związku z tym co mamy do poprawy to koncentracja. Bardzo dobrze grali dzisiaj rezerwowi. Czekamy już na jutrzejszy mecz z Węgrami - ocenił trener Taylor. - Ważne, że gracze pokazują wielkie serce i chęć wygrania. Porażki wywołują chęć rewanżu. Koncentrujemy się podczas zajęć, by dawać energię w trakcie meczu - analizował selekcjoner. - Karnowski miał sześć asyst, najwięcej w zespole. Odgrywa ważną rolę, bo "Big Mamba" to nie tylko wielkie ciało, ale także duże umiejętności koszykarskie. Dziś miał wiele pięknych podań, specjalnych zagrań, które otwierały partnerom czyste pozycje. Kocham oglądać ten styl gry, jak piłka swobodnie krąży między zawodnikami - dodał. - W Hamburgu Przemek był zawodnikiem bardziej kończącym akcje, dziś - podającym. Co u niego ważne, że może grać pod obręczą, ale i dalej od kosza, a przy tym rozrzucać piłkę. Zależy od sposobu obrony rywali, jak mu się przeciwstawią, tak może grać - zakończył. - Dzisiejsze spotkanie było bardzo ważne, bo wczoraj przegraliśmy i chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony przed własną publicznością. Wygrywaliśmy w obronie akcje jeden na jednego, uzyskaliśmy dużą przewagę, ale w pewnych momentach dawaliśmy się doganiać. Ale ogólnie było bardzo dobrze. Wygraliśmy zbiórki. W ataku rywale zebrali tylko siedem piłek do przerwy i cztery po przerwie - powiedział Adam Hrycaniuk. - Nie wiedziałem, że rozgrywam 90. mecz w reprezentacji, ale dziękuję za przypomnienie. Jubileuszowe spotkanie było dla mnie całkiem udane. Przed nami jednak wiele ważnych meczów. Oby nie były gorsze - dodał.