41-letni szkoleniowiec gruzińskiej kadry jest drugim najmłodszym trenerem, po prowadzącym ekipę Czech 39-letnim Pavle Budinskym, w mistrzostwach Europy w Słowenii. Tak się składa, że obydwaj pokonali ze swoimi zespołami reprezentację Polski pod wodzą 55-letniego Dirka Bauermanna. Kariera Kokoskova rozwija się podręcznikowo. Wywodzi się z Serbii, rozpoczynał jako trener zespołów młodzieżowych Partizana Belgrad, potem przeniósł się do USA, gdzie pracował w sztabie szkoleniowym zespołu Missouri University, a jeszcze przed ukończeniem 30 lat został asystentem coacha w Los Angeles Clippers - jako pierwszy trener z Europy zatrudniony w lidze NBA. W podobnej roli zdobył z Detroit Pistons mistrzostwo w 2004 roku. Od 2008 do minionego sezonu pracował w Phoenix Suns, do momentu zwolnienia Alvina Gentry'ego z funkcji głównego szkoleniowca. Obecnie jest w sztabie Cleveland Cavaliers. Gortata zna więc bardzo dobrze. "Prowadziłem Marcina przez trzy lata w Phoenix, mamy dobre relacje. To szanowany gracz w najlepszej lidze świata, ale granie dla drużyny narodowej to coś zupełnie innego. Zawodnikowi NBA nie jest łatwo się przestawić, w kadrze są inne relacje, inne oczekiwania. Z każdej strony - mediów, kibiców, kolegów z drużyny. Trzeba zrozumieć, jak on się czuje, kiedy przyjeżdża grać w reprezentacji. I warto pamiętać, że sport to nie matematyka, nie da się wszystkiego sprowadzić do liczb - jeśli ktoś rzuca średnio po 15 punktów w NBA, to nie znaczy, że będzie zdobywał po 30 w Europie" - zauważył Kokoskow. Reprezentację Gruzji prowadzi od 2008 roku. To jego pierwsza w życiu praca w roli głównego trenera. Wyróżnia się stoickim spokojem, z kamienną twarzą stoi przy ławce drużyny, nie ujawnia żadnych emocji, spokojnie tłumaczy taktykę. Wygrał dotychczas 21 spotkań, przegrał 13. Awansował do finałów ME 2011, gdzie drużyna dotarła do drugiej fazy, zajmując 11. miejsce. Na inaugurację tegorocznego Eurobasketu Gruzja wyraźnie i zasłużenie wygrała z Polską (84:67), neutralizując pod koszem jej atuty - Gortata i Macieja Lampego. "Przed każdym meczem przygotowujesz się na najgorsze i nigdy nie wiesz, co się wydarzy. Zaryzykowaliśmy, przyjęliśmy taki, a nie inny plan gry. Gdyby Polacy zaczęli trafiać trójki, musielibyśmy zmieniać system obrony, przebieg meczu byłby inny. Przygotowując plan gry podejmujesz czasem ryzyko. W meczu z Polską przyniosło efekt, rywale zaczęli panikować, uciekali od odpowiedzialności, a my z tego korzystaliśmy" - zauważył trener Gruzji. Czy w tym meczu Gortat pokazał swoje przywództwo? "Byłem tak skoncentrowany na swoim zespole, że nie zwracałem dużej uwagi na to, co robi Marcin. Ale ważna jest sama jego obecność w kadrze, a bycie liderem w jego przypadku powinno oznaczać wykonywanie wszystkiego, co potrzebne drużynie. Czasem są to dobre akcje w obronie, czasem zdobyte punkty, a czasem sama obecność w szatni. Marcin ma szacunek rywali, sędziów i może być liderem polskiej kadry" - zaznaczył. Serbski szkoleniowiec, posiadający także amerykańskie obywatelstwo, na przykładzie polskiego środkowego zwraca uwagę na uwarunkowania, przed jakimi staje zawodnik NBA grający w narodowej reprezentacji w Europie. "Jego zadania na boisku w NBA są inne niż te, które stawia się przed nim w reprezentacji. Za oceanem rolą Marcina nie jest zdobywanie punktów. On ma być kręgosłupem drużyny, który jest od tego, by zbierać piłki, bronić, stawiać dobre zasłony i, na końcu, zdobywać punkty. Więc oczekiwania mediów i kibiców, że będzie przede wszystkim czołowym strzelcem reprezentacji, nie są wobec niego fair. On nie może być kluczowym graczem ataku, do którego kieruje się piłki w każdej akcji, bo nim nie jest. - Proszę mnie jednak źle nie zrozumieć - Marcin potrafi zdobywać punkty i to robi, ale rola lidera, którą może pełnić w reprezentacji, nie musi być odbierana tylko przez pryzmat tego, ile ich uzbiera" - zakończył Kokoskov.