Wtorkowy mecz tych drużyn zakończył się porażką biało-czerwonych 65:68, na czym w dużej mierze zaważyła fatalna w wykonaniu gospodarzy pierwsza kwarta (5:18). W środę podczas rozgrzewki spiker informował przybywających do hali kibiców o zmianach wyniku spotkania polskich piłkarzy ze Szwedami podczas mistrzostw Europy. O końcowym rezultacie już nie wspomniał, kiedy w Gliwicach grane były hymny, futboliści schodzili z boiska po porażce 2:3. Do składu gospodarzy wrócił po kontuzji barku Łukasz Koszarek. Polacy rozpoczęli spotkanie rewelacyjnie, bo od prowadzenia 9:0, na co szkoleniowiec rywali Aleksandar Petrovic zareagował prośbą o przerwę. Niewiele dała. Rozpędzeni zawodnicy trenera Mike'a Taylora nie dali się zdominować pod tablicami przez silnych przeciwników, prowadzili już nawet 22:8, a po 10 minutach - 27:17. Goście pozbierali się w drugiej kwarcie, potrafili rozmontować polską obronę, co pozwoliło im odrobić straty i w połowie spotkania wynik brzmiał 44:42. Mimo towarzyskiego charakteru meczu na parkiecie było mnóstwo walki, nerwów i dyskusji. Na początku trzeciej części gospodarze prowadzili już tylko jednym punktem (46:45), ale nie pozwolili przeciwnikom na remis, po czym "odjechali" na dziewięć punktów (66:57) przed ostatnią kwartą. Brazylijczycy zaczęli ją od zdobycia sześciu punktów z rzędu, Polacy odpowiedzieli tym samym. Kibice nie mogli narzekać na brak wrażeń. Niespełna cztery minuty przed końcem było 77:76, trener Taylor wziął "czas", a po chwili - zrobił to jeszcze raz. Tyle, że przy wyniku 77:82, po dwóch celnych rzutach rywali za trzy punkty. "Canarinhos" w końcówce szansy na wygraną już nie wypuścili. Polacy w Gliwicach przygotowywali się do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich, który 29 czerwca rozpocznie się w Kownie. W trakcie zgrupowania kolejno pokonali Meksyk 80:75, przegrali z Rosją 63:78, wygrali z Tunezją 89:66, a potem po dogrywce z Łotwą 75:73. Na koniec dwukrotnie zmierzyli się z Brazylijczykami, których także czekają kwalifikacje olimpijskie. W dotychczasowych meczach o punkty biało-czerwoni wygrali z tym rywalem raz: 33:25 na igrzyskach olimpijskich w Berlinie (1936) i ponieśli cztery porażki. W Kownie grupowymi rywalami Polaków będą reprezentacje Słowenii oraz Angoli. Dwie najlepsze drużyny grupy zagrają następnie w półfinale z Litwą, Koreą lub Wenezuelą. Tylko zwycięzca całego turnieju zagra w Tokio. W przypadku awansu na igrzyska biało-czerwoni zagraliby w grupie C z Argentyną, Japonią i Hiszpanią. Koszykarski turniej w Tokio zostanie rozegrany od 25 lipca do 7 sierpnia. Polska - Brazylia 79:85 (27:17, 17:25, 22:15, 13:28) Polska: Jakub Garbacz 15, Aleksander Balcerowski 15, Michał Michalak 12, Aaron Cel 9, Łukasz Koszarek 7, Mateusz Ponitka 6, Damian Kulig 4, Michał Sokołowski 3, Łukasz Kolenda 3, Jarosław Zyskowski 2, Andy Mazurczak 2, Adam Hrycaniuk 1. Brazylia: Leo Meindl 23, Yago Santos 13, Alex Garcia 10, Bruno Caboclo 8, Vitor Benite 8, Lucas Mariano 7, Cristiano Felicio 6, Lucas Dias 5, Rafael Hettsheimeir 3, Marcelinho Huertas 2, Anderson Varejao 0, Rafael Luz 0. Autor: Piotr Girczys gir/ pp/