Drużyna brązowych medalistów ubiegłorocznych mistrzostw świata w koszykówce 3x3, stawała w tym sezonie przed szansą wywalczenia awansu do pierwszego w historii turnieju olimpijskiego w tej konkurencji. W minionym tygodniu z powodu pandemii koronawirusa igrzyska w Tokio zostały przeniesione na następny rok. Wcześniej turniej kwalifikacyjny w indyjskim Bengaluru, zaplanowany na l8-22 marca, został odwołany dwa tygodnie przed rozpoczęciem. Drugą szansą miały być eliminacje w Budapeszcie (24-26 kwietnia). Kadra realizowała cykl przygotowawczy, uczestnicząc w turnieju United League Europe w Sankt Petersburgu (11-12 marca), w którym zwyciężyła, pokonując w finale ekipę Łotwy 19:12. "Nie ukrywam, że byliśmy dobrze przygotowani do kwalifikacji olimpijskich. Już na samym końcu, w trakcie turnieju w Sankt Petersburgu, było widać, że forma przyszła w odpowiednim momencie. Stamtąd mieliśmy pierwotnie lecieć na turniej do Indii. Widać było, że dobrze wykonaliśmy pracę. Jesteśmy trochę zawiedzeni, że nie mogliśmy powalczyć o igrzyska. Wiadomo jednak jaka jest dziś sytuacja na świecie. Skupiamy się bardziej na zdrowiu, własnym i naszych rodzin. - Po powrocie z Rosji nie chcieliśmy nikogo zarazić. Nie wiedzieliśmy, czy jesteśmy zarażeni, czy nie. W piątek minęło 14 dni od momentu, kiedy wróciliśmy do kraju. Wszyscy są zdrowi, więc miejmy nadzieję, że nikt z nas nie jest zarażony. Żyjemy z dnia na dzień. Czekamy na decyzję FIBA co do terminów kwalifikacji. Będziemy musieli po prostu powtórzyć nasze przygotowania i jeszcze raz trafić z formą" - zaznaczył 32-letni szkoleniowiec. Przesunięcie, prawdopodobnie na lato 2021, igrzysk w Tokio budzi obawy o dyspozycję i skład reprezentacji w kolejnej kampanii olimpijskiej. Każdemu z zawodników z drużyny z Sankt Petersburga przybędzie rok, a w zespole nie brak weteranów. Jego największa gwiazda Michael Hicks w czerwcu skończy 37 lat, Przemysław Zamojski w grudniu - 34, Paweł Pawłowski ma 38, a najmłodszy z tego grona Szymon Rduch w sierpniu skończy 31. Trener Renkiel zapewnia, że w postawie jego podopiecznych nic się nie zmieni. "Powiem szczerze, że chłopaki żyją tylko tymi igrzyskami. To jest dla nich najważniejszy, największy cel do osiągnięcia. Nie ma mowy, żeby w tym momencie ktoś chciał zrezygnować. Na pewno włożą teraz więcej pracy niż w poprzednich latach, bo wiedzą, że będą o rok starsi, a marzeniem każdego sportowca jest pojechać na igrzyska. Wiem, że oddadzą serce, żeby tam się dostać, żeby utrzymać odpowiednią formę i dyspozycję" - podkreślił. Dwa tygodnie po powrocie z turnieju w Sankt Petersburgu, w którym reprezentacja po raz pierwszy w historii zwyciężyła w prestiżowej międzynarodowej imprezie, były szczególne dla wszystkich jej członków. "Po turnieju w Rosji przebukowaliśmy nawet bilety, żeby dzień wcześniej wrócić, bo doszły nas informacje, że w ogóle mają zamknąć lotnisko. Zamiast myśleć o graniu musieliśmy przez chwilę pomyśleć, jak znaleźć się w domu. Udało się, szybko wróciliśmy do Warszawy, skąd wszyscy rozjechali się do swoich rodzin. Każdy odbywa kwarantannę w swoim domu: Hicks w Borzechowie pod Starogardem Gdańskim, Zamojski w Zielonej Górze, Rduch w Kołobrzegu, a Pawłowski w Gdańsku" - poinformował. Renkiel przyznał, że na razie trudno mówić o planach reprezentacji. Wszystko jest wielką niewiadomą. W dniach 22-23 maja w Tel Awiwie drużyna miała startować w kwalifikacjach mistrzostw Europy, zaplanowanych na 25-27 czerwca w Antwerpii. "Wszyscy organizatorzy odwołują turnieje. Cały cykl World Tour miał się rozpocząć 2 kwietnia, ale będzie przesunięty. Czekamy, jak to się rozwinie. Wszystko zależy od postępów w walce z koronawirusem. Żyjemy z dnia na dzień, tygodnia na tydzień. Gdy sytuacja się unormuje, będą odpowiednie komunikaty. FIBA też nie chce wróżyć z fusów" - zakończył trener reprezentacji. Marek Cegliński cegl/ co/