W niedzielę Polska zagra w inauguracyjnym spotkaniu kwalifikacji mistrzostw Europy z Niemcami. W grupie mamy jeszcze Austrię i Luksemburg. Jak pan ocenia przygotowania i formę reprezentacji? Szymon Szewczyk: - Mieliśmy dobrych sparingpartnerów, zbliżonych taktycznie do rywali w grupie. Mamy fajny, ciekawy zespół - dużo młodych koszykarzy, ale już dojrzałych pod względem doświadczenia sportowego. Jesteśmy dobrze przygotowani. Mecz z Niemcami będzie kluczowy, bo nie ma co się oszukiwać - przy całym szacunku do pozostałych rywali - że to jest najsilniejsza drużyna w grupie C, z którą będziemy walczyć o pierwsze miejsce? Czego jeszcze reprezentacji brakuje? - Walki z przeciwnikiem, adrenaliny. Już czuję, jak rośnie jej poziom. Wierzę, że trema nie zje naszego młodego zespołu. Staram się podpowiadać młodszym kolegom, dla dobra ich i drużyny, bo to jest najważniejsze. Jako 31-letni "weteran" reprezentacji Polski pracował pan z wieloma szkoleniowcami w swojej karierze. Czy wyróżnia się amerykański trener Mike Taylor? - Pozytywnym nastawieniem, nie tylko do koszykarzy, swojej pracy, ale w ogóle do życia. Z najgorszej sytuacji potrafi czerpać coś pozytywnego. Pod względem sportowym jestem pod wrażeniem swobody grania w ramach taktyki. Każdy z nas musi myśleć na parkiecie i szukać najlepszych rozwiązań. Mamy dużo zagrywek, ponad 30. Każdą musimy wykonać perfekcyjnie. Trener Taylor tylko chwali? Nie krzyknie, nie wytyka błędów, które przecież każdy zawodnik popełnia? - Potrafi "wyciągnąć" z każdego z nas to, co najlepsze. Chwali i zawsze mówi jasno, czego od ciebie oczekuje. Czasami jest ostro, ale nie ma wyzywania, tylko tłumaczenie. Potrafi wzbudzić zaangażowanie zawodników i podbudować ich pewność siebie, zbudować formę psychiczną. Dla mnie szczególnie to ostatnie jest ważne, bo od bliska roku walczę o powrót do formy po kontuzji. Czymś pana trener Taylor zaskoczył? - Prowadzi zespół w amerykańskim stylu, co zaskoczeniem nie jest, ale to, to, że mamy mówione zagrywki, a nie pokazywane rękoma, co utrudnia rywalom rozpoznanie taktyki, jest dla mnie nowością. Na początku mówiliśmy po angielsku, zaproponowałem, że będziemy między sobą - koszykarzami - mówić jej numer po polsku, żeby nie było żadnych nieporozumień. Szkoleniowiec zgodził się na to.