Reprezentacja Polski w koszykówce w trakcie fazy grupowej EuroBasketu 2022 zdołała rozegrać kilka naprawdę świetnych spotkań - i od dobrej strony pokazała się również w 1/8 finału rozgrywek, pokonując faworyzowaną drużynę Ukraińców. Do strefy medalowej pozostał jej więc jeszcze jeden krok. Było nim zmierzenie się z koszykarzami Słowenii - triumfatorami ME z 2017 roku, którzy od początku byli wymieniani w gronie faworytów do złotych medali. Jeśli jednak spadać, to z wysokiego konia - mogli powiedzieć sobie Polacy. Tyle tylko, że nie spadli i pokazali, że nie obawiają się absolutnie nikogo! EuroBasket 2022. Polska - Słowenia: Przebieg pierwszej kwarty Spotkanie zapowiadało się fantastycznie - i też fantastycznie się rozpoczęło, bowiem obie ekipy narzuciły niesamowicie szybkie tempo rozgrywek. Mecz rozpoczął się nieco nieudanie dla Aleksandra Balcerowskiego, który popsuł wsad w pierwszej akcji, ale potem zawodnik ten zaczął już tylko zachwycać. Szybko stał się liderem wśród punktujących u Polaków i bardzo dobrze spisywał się w grze zarówno za obwodem, jak i blisko kosza. Słoweńcy jednak wcale nie mieli zamiaru odpuszczać - początkowo gra szła w stylu "cios za cios" - a w punktach górowali Blażić i Goran Dragić, z kolei Donczić spełniał się raczej przy zbiórkach i rozgrywaniu piłki. Od stanu 21-21 dla obu stron to "Biało-Czerwoni" zaczęli sobie jednak budować pewną przewagę, nieustannie z bardzo dużą prędkością próbując kolejnych ataków. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem Polaków 29-26 - bowiem "Junakom" udało się nieco nadrobić wynik. Niemniej gra podopiecznych Igora Miliczicia mogła się naprawdę podobać, choć musieli się oni nieustannie pilnować przy dobrze dysponowanych rywalach. Symbolem tego była jedna z akcji Dragicia, który rozpoczynając grę zza linii końcowej przy polskim koszu... odbił piłkę od pleców Slaughtera i wykonał szybki wsad. Na szczęście podobne "triki" nie zdarzały się później za często. EuroBasket 2022. Polska - Słowenia: Przebieg drugiej kwarty Druga odsłona rozpoczęła się od chwili grozy dla Słowenii - po jednej z akcji, w której atak na kosz wykonywał Zyskowski, Donczić upadł nieszczęśliwie na parkiet wyginając jeden ze swoich nadgarstków. Gracz skrzywił się z bólu i istniała obawa, że złapie jakąś groźniejszą kontuzję - ostatecznie jednak kontynuował zmagania, m.in. dobrze radząc sobie na linii rzutów wolnych, choć było widać, że oszczędza jedną z rąk. Im dłużej trwał mecz, tym bardziej wzrastała rola Czanczara, który został liderem Słoweńców pod względem zdobywanych punktów. U Polaków coraz lepiej zaczynała wyglądać forma strzelecka Slaughtera, a w ogólnym rozrachunku nasze "Orły" cały czas utrzymywały spokojną przewagę. W pewnej chwili było już 41-29 - przysłużył się temu m.in. Zyskowski, który rzucił w świetnym stylu za trzy, pokazując bardzo dobrą formę jak swoisty as z rękawa wchodzący z ławki rezerwowych. Po chwili kolejne "oczka" dorzucił Ponitka, który przytomnie przejął rzuconą w kierunku jednego z oponentów piłkę i praktycznie nie będąc niepokojonym dokonał wsadu, ku uciesze licznych polskich kibiców zgromadzonych na trybunach w Berlinie. Zawodnikom trenera Sekulicia zaczął palić się grunt pod nogami - zwłaszcza, że w pewnym momencie kamery pokazały Donczicia siedzącego na ławce rezerwowych z wyraźnie skrzywioną miną, zerkającego na swój nadgarstek. Tymczasem Polacy wyglądali niezmiennie pewnie i z wielką precyzją zagrywali kolejne piłki. Na wyróżnienie zasługiwała m.in. gra Sokołowskiego, który zdawał się trzymać przy piłce bez względu na wszystko. Na nieco mniej niż trzy minuty do syreny było 48-31 dla Polaków, a chwilę później dwie "trójki" Ponitki i Sokołowskiego jeszcze bardziej pogrążyły Słowenię. Końcówka kwarty była nieco nerwowa w wykonaniu "Biało-Czerwonych" - trener Miliczić poprosił więc o czas i starał się uspokoić swoich zawodników. Ostatecznie w połowie spotkania było 58-39 dla Polski - i taki rezultat na tablicy wyników oglądało się z naprawdę ogromnym zadowoleniem. EuroBasket 2022. Polska - Słowenia: Przebieg trzeciej kwarty Odsłona numer trzy rozpoczęła się od nieudanego - niestety - ataku Sokołowskiego, po którym piłka trafiła do Słoweńców. Ostatecznie, po paru chwilach, rzutem za trzy popisał się Donczić, który mimo różnych problemów zdrowotnych pozostawał na parkiecie. Na szczęście parę mgnień oka potem Slaughter nie pozwolił przeciwnikom pójść za ciosem i prędko zneutralizował akcję Czanczara. Niemniej "Biało-Czerwoni" szybko stracili koniec końców pięć punktów i selekcjoner Miliczić poprosił o przerwę, chcąc jak najszybciej zażegnać niefortunną passę swoich podopiecznych. Niestety kolejne sekundy na parkiecie wciąż nie były spokojne dla Polaków, ale na szczęście ich przeciwnikom brakowało pewnej precyzji. Mimo to szkoda było akcji po nagłym przejęciu piłki, kiedy to długie podanie powędrowało do Cela - ten jednak nie miał szans sięgnąć po piłkę, która wyleciała poza linię końcową. Cel na szczęście w kolejnej akcji zdobył już punkty, a kontrofensywa Słowenii została zatrzymana przez dobry blok Ponitki (który w trzeciej kwarcie uzyskał double-double na punktach i zbiórkach). Widać było jednak pewien chaos w atakach naszych reprezentantów. Przewaga Polski zaczęła zatrważająco topnieć - brakowało dobrego wykończenia, a z drugiej strony Słowenia "poczuła krew" - z dziewiętnastopunktowej przewagi zeszliśmy do stanu 60-50. "Uruchomiony" Donczić popisał się w pewnym momencie świetnym rajdem, który zakończył zdobyciem "dwójki". Ogólnie nasi gracze mocno zaczęli gubić krycie - co wykorzystał m.in. Tobey. Niestety, ale w końcu nastąpił niemalże remis - 61-60 - a skuteczność "Junaków" za trzy była zabójcza, najpierw rzutem zza obwodu popisał się m.in. Czanczar, potem Blażić. Polacy praktycznie przestali punktować i był to prawdziwy dreszczowiec, którego nikt w naszym kraju się nie spodziewał po pierwszej połowie. Na szczęście Zyskowski, dzięki dobrej celności z linii rzutów wolnych, pomógł się nam "utrzymać na powierzchni" - a potem wspaniale w obronie spisywał się Slaughter, który dwukrotnie powstrzymywał ataki oponentów. Trzecia odsłona skończyła się minimalną przewagą Polski, 64-63, co było możliwe praktycznie tylko i wyłącznie dzięki rzutom osobistym. Na sam koniec "trójkę" odnotował jeszcze Blażić. EuroBasket 2022. Polska - Słowenia: Przebieg czwartej kwarty Czwarta kwarta zaczęła się od łatwych dwóch punktów dla Słowenii, poprawione niebawem kolejną "trójką". Polacy po długim czasie stali się definitywnie drużyną goniącą - na szczęście dobra akcja Zyskowskiego i celne osobiste Balcerowskiego sprawiły, że rywale byli cały czas w zasięgu. Tymczasem Ponitka odnotował triple-double, dorzucając do dobrych wyników punktowych i zbiórek asysty. W pewnej chwili kontuzję zgłosił świetny Blażić, ale Prepelicz, który go zastąpił, również sprawiał spore problemy "Biało-Czerwonym", którzy mieli kłopot, by go upilnować. Na szczęście koszykarze Sekulicia sporo faulowali, więc próby osobiste wciąż dawały polskim kibicom nadzieje. A.J. Slaughter z jednej strony zaczął popełniać błędy w obronie - z drugiej popisał się w pewnej chwili szalenie potrzebnym rzutem za trzy punkty, który zniwelował przewagę "Junaków" do zaledwie jednego "oczka" (74-73). Chwilę potem ten sam zawodnik dał nam ponownie prowadzenie po świetnym rajdzie i rzucie za dwa, potem dodał jeszcze punkt z linii wolnych - i zaczęło się robić bardzo ciekawie. Polacy złapali rytm - Slaughter po chwili doskonale dostrzegł Ponitkę na obwodzie i oddał mu piłkę, a ten popisał się fantastyczną "trójką". Mniej więcej w tamtym fragmencie double-double zdobył Donczić, który nawet pomimo urazów pozostawał liderem Słowenii. Na szczęście gwiazda Mavericks jednocześnie dwukrotnie spudłowała przy rzutach osobistych. "Biało-Czerwoni" zaczęli dobrze zbierać piłki pod swoją tablicą - i widać było, że nerwowość tym razem zaczęła się wdzierać w szeregi Słowenii. Po kolejnym faulu Donczicia Ponitka wykorzystał dwa wolne i była to niezwykle istotna chwila. Na dwie minuty i trzydzieści sekund do końcowej syreny było 84:76 dla Polski - gra zmieniła się w jeden wielki dreszczowiec, ale niestety akurat wówczas nasi zawodnicy zaliczyli nieco słabszy fragment, z gorszą celnością i gorszą obroną - Ponitka jednak znów pokazał swój najlepszy basket i mimo nacisków jednego z rywali oddał następy rzut za trzy. Kapitan naszych "Orłów" niedługo potem został sfaulowany przez Samara - i ponownie okazał się bezbłędny przy rzutach osobistych. Nasza przewaga tylko rosła - szansę na "trójkę" miał jeszcze Zyskowski, ale niestety spudłował, obijając obręcz. Na pół minuty przed końcem kwarty Polska miała trzy punkty przewagi, 90:87. Czas w berlińskiej hali zdawał się jednak ciągnąć w nieskończoność - Miliczić poprosił o jeszcze jedną przerwę i... koniec końców wygraliśmy już bez zmiany wyniku. Historia zadziała się na naszych oczach, Polacy doprowadzili do gigantycznej sensacji! EuroBasket 2022. Polska - Słowenia: Wynik meczu Polska 90:87 Słowenia Kwarta po kwarcie: 29:26, 29:13, 6:24, 26:24