Polacy rozpoczęli zmienioną piątką w porównaniu do przegranego meczu z Czechami (86:96). Łukasza Koszarka zastąpił A.J. Slaughter, a Aarona Cela - Adam Hrycaniuk. Poza nimi na parkiet wyszli Mateusz Ponitka, Adam Waczyński i Damian Kulig. W meczowej dwunastce nie znaleźli się Koszarek i ponownie Maciej Wojciechowski. "Biało-Czerwoni" mieli spore problemy z grą przeciw Węgrom, od których w eliminacjach mistrzostw świata byli lepsi, co dało im awans do finałów w Chinach. Przegrywali 0:4, ale potem dynamiczne akcje Ponitki i rzut zza linii 6,75 m Kuliga spowodowały, że prowadzili 14:6 i 17:8. Ta przewaga nieco uśpiła podopiecznych trenera Mike'a Taylora i po 10 minutach było tylko 24:20. W drugiej kwarcie rzuty za trzy punkty rywali dały im szybko przewagę 26:24. Prowadzenie zmieniało się niemal po każdej akcji, ale żadna z ekip nie potrafiła uzyskać znaczącej przewagi. Trener Taylor dokonywał wielu zmian, wprowadził równocześnie na parkiet najmłodszych w ekipie 20-letniego Łukasza Kolendę i 18-letniego Aleksandra Balcerowskiego, ale nie mógł znaleźć ustawienia, w którym jakość gry byłaby zdecydowanie wyższa. W 18. minucie Węgrzy prowadzili 39:36, a na parkiet weszła pierwsza piątka "Biało-Czerwonych". Słaba skuteczność i brak akcji zespołowych sprawiły, że przewaga zespołu znad Dunaju wzrosła do 44:36. W ostatniej sekundzie przed przerwą z ponad połowy boiska trafił Slaughter zmniejszając straty do 41:44. Węgrzy, występujący bez czołowych zawodników z eliminacji (m.in. Davida Vojvody), zmuszali Polaków do popełniania strat - w całym meczu było ich aż 17 po stronie koszykarzy Taylora, przy zaledwie siedmiu rywali. Początek drugiej połowy i dwa trafienia zza linii 6,75 m kapitana zespołu Waczyńskiego, które dały prowadzenie 47:46, wlały nadzieję w serca polskich kibiców. Po serii remisów (49:49, 55:55) rywale znowu zaczęli uzyskiwać przewagę. Polacy mieli kłopoty z zatrzymaniem naturalizowanego Amerykanina Darrina Govensa i powstrzymaniem rzutów z dystansu Węgrów. Po 30 minutach było 63:65, ale czwarta kwarta przebiegała pod znakiem przewagi rywali. Po rzucie Marko Filipovity'ego za trzy drużyna trenera Stojana Ivkovica prowadziła już 70:63. "Biało-Czerwoni" próbowali zniwelować tę stratę, ale nie trafiali z dystansu, a przede wszystkim przegrywali walkę pod tablicami w kluczowych momentach. Mniej widoczny niż dotychczas był jeden z liderów Ponitka. Na parkiecie królował chaos, a ta sytuacja sprzyjała Węgrom kontrolującym wynik. Na dwie minuty przed końcem rywale prowadzili 80:71 i kolejne niecelne rzuty za trzy punkty Polaków przesądziły o porażce. Węgrzy, którzy w pierwszym spotkaniu ulegli Niemcom 62:83 (w pierwszej kwarcie uzyskali tylko 4 punkty), tym razem poprawili skuteczność - mieli 61 procent za dwa punkty, przy 42 proc. Polaków. To czwarta przegrana zespołu trenera Taylora w pięciu meczach towarzyskich przed mundialem w Chinach. W mistrzostwach świata nasi koszykarze zagrają w grupie A w Pekinie, gdzie zmierzą się z Wenezuelą (31 sierpnia, godz. 10.00 czasu polskiego), Chinami (2 września, 14.00) oraz z Wybrzeżem Kości Słoniowej (4 września, 10.00). Polacy w mundialu wystąpią drugi raz w historii. W 1967 roku w Urugwaju ekipa legendarnego szkoleniowca Witolda Zagórskiego uplasowała się na piątym miejscu. Wynik: Polska - Węgry 75:80 (24:20, 17:24, 22:21, 12:15) Polska: Adam Waczyński 16, A.J. Slaughter 11, Damian Kulig 10, Karol Gruszecki 9, Michał Sokołowski 7, Aaron Cel 6, Adam Hrycaniuk 5, Aleksander Balcerowski 5, Mateusz Ponitka 4, Łukasz Kolenda 2, Dominik Olejniczak 0, Kamil Łączyński 0. Najwięcej dla Węgier: Marko Filipovity 16, Zoltan Perl 15, Darrin Govens 13.