Oszukiwaniem się byłoby stwierdzenie, że Polacy i Litwini przed rozpoczęciem tego spotkania mieli podobne szanse na zwycięstwo. Nasi pierwsi kwalifikacyjni rywale są postrzegani jako jedna z najlepszych drużyn narodowych na Starym Kontynencie. Mimo to w pierwszej kwarcie "Biało-Czerwoni" zaprezentowali się na tle rywala nadspodziewanie dobrze. Znakomicie grał Michał Sokołowski. Skrzydłowy Basket Napoli tego dnia był naszym najskuteczniejszym zawodnikiem. Zaczęło się świetnie. Później Litwini nas dopadli Po pierwszej kwarcie podopieczni Igora Milicicia prowadzili 19:16. Prowadzenie na tym etapie było zaskoczeniem, a jak wiadomo - apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wtedy z pewnością mocniej uwierzyli w swoje zwycięstwo i poczuli dodatkowy zastrzyk motywacji, aby o nie powalczyć. A forma sportowa im sprzyjała. W drugiej kwarcie spotkanie wciąż było bardzo wyrównane. Niestety, to nasi rywale lepiej wykorzystali jej końcówkę i pokazali, że potrafią znakomicie rzucać za trzy punkty. Ostatni cios przed przerwą zadał Kristupas Zemaitis - rozgrywający BC Wolves ustanowił wynik na 35:30 przed trzecią kwartą. Marcin Gortat uderza w PiS z całą mocą. I ujawnia, jakie zrobiono mu "świństwo" Na początku drugiej połowy Litwini nie wahali się korzystać ze swoją najgroźniejszej broni, czyli zabójczej celności przy próbach za trzy punkty. Rzucali z bardzo dużą skutecznością i zwiększyli swoją przewagę do 12 punktów. W pierwszej połowie trzeciej kwarty na wyróżnienie zasługuje akcja Polaków, w której Mateusz Ponitka asystował mierzącemu 216 centymetrów Aleksandrowi Balcerowskiemu - ten ostatni znakomicie złapał piłkę w powietrzu i wykonał efektowny wsad. Rywale doskonale wiedzieli, jak wygrać ten mecz Nasz najwyższy koszykarz, czyli Aleksander Balcerowski, był kluczowym zawodnikiem trzeciej kwarty. Polacy wykorzystywali wzrost centra Panathinaikosu - wychodziło całkiem nieźle, ale nie pozwoliło to nawiązać równej walki z Litwinami, którzy z minuty na minutę czuli się coraz pewniej na parkiecie. Na koniec trzeciej kwarty przegrywaliśmy już różnicą 13 punków - było 62:49 dla Litwinów. Ostatnia odsłona miała być już więc jedynie formalnością. Zgodnie z oczekiwaniami spotkanie zakończyło się zwycięstwem naszych rywali 83:64. Ta porażka, na szczęście, nie będzie miała większych konsekwencji w kontekście walki o udział na EuroBasket 2025. Polska jest jednym z czterech (obok Cypru, Finlandii i Łotwy) gospodarzy tego turnieju, więc udział w nim ma automatycznie zapewniony. Liczymy, że spotkania w kwalifikacjach podopieczni Igora Milicicia wykorzystają do tego, aby jak najlepiej przygotować się do mistrzostw Europy. Przed nami jeszcze mecze z Estonią i Macedonią Północną.