Czy rozmawiał pan z trenerem o przyczynach porażki? Roman Ludwiczuk, prezes Polskiego Związku Koszykówki: - Z trenerem nie, ale rozmawiałem z zawodniczkami i z innymi osobami ze sztabu reprezentacji. Podobnie jak w meczu z Izraelem nie wyszła nam całkowicie trzecia kwarta. W ostatniej dziewczyny goniły wynik, ale zabrakło czasu, albo zmęczenie dało o sobie znać. Skąd się biorą te fatalne trzecie kwarty w wykonaniu zespołu? - Ciężko powiedzieć, to trener powinien się wypowiedzieć. Z początku gra układa się dobrze, kontrolujemy przebieg wydarzeń na parkiecie, a po przerwie gramy źle. Trudno mi zrozumieć, dlaczego tak się dzieje? Może to wynik braku koncentracji, zbyt dużego rozluźnienia po przerwie. Szkoda, bo wygrana nic nie dała Słowacji. Za nisko wygraliśmy z Izraelem, gdyby różnica była wyższa to bylibyśmy teraz w zupełnie innych nastrojach. Ale taki jest sport... Reprezentacja przegrała nie tylko awans na mistrzostwa Europy, ale i bilety do Pekinu. Chyba nie ma żadnej innej drogi na igrzyska? - Niestety nie ma takiej opcji, żebyśmy dostali dziką kartę. Reprezentacja przechodzi zmianę pokoleniową. Trzeba pamiętać, że problemy zdrowotne miały Ela Międzik i Ola Karpińska, a we Włoszech zabrakło też Ani Wielebnowskiej, która wcześniej wypadła z powodu kontuzji. Następnym razem trzeba zrobić wszystko, aby na mistrzostwa awansować bezpośrednio w eliminacjach, a nie bić się w turnieju barażowym. Nie brakuje opinii, że łatwiej zająć wysokie miejsce w mistrzostwach, niż dostać się do nich wygrywając dodatkowe eliminacje - Też tak uważam. To jest loteria. Wydawało nam się, że z Węgierkami będziemy bić się o ostatnie miejsce na mistrzostwach, tymczasem one walczą o utrzymanie w gronie najlepszych drużyn Europy. Gra w dodatkowych eliminacjach wymaga innego cyklu przygotowawczego, inaczej trenerzy muszą trafić z formą zawodniczek. Szkoda dziewczyn, wiem jak ciężko pracowały i ile potu wylały podczas długich przygotowań. Kiedy przyjdzie pora na ocenę pracy sztabu szkoleniowego? - Pod koniec października zostaną ocenieni trenerzy zarówno reprezentacji mężczyzn jak i kobiet. Czy trener Krzysztof Koziorowicz zostanie na swoim stanowisku? - Powiem szczerze, że się nad tym jeszcze nie zastanawiałem. Wiem, że trener bardzo przeżywa porażkę, potrzebuje trochę czasu, aby ochłonąć. W przyszłym tygodniu, albo w kolejnym umówię się z trenerem i porozmawiamy o przyczynach przegranej. Nie chciałbym na gorąco rozdrapywać ran. Rozmawiał: Dariusz Jaroń, INTERIA.PL