Ignerski, który jest obecnie jedynym zawodnikiem reprezentacji bez kontraktu, był koszykarzem Acea do 9 listopada. Musiał odejść ze względu na limit zagranicznych graczy w lidze włoskiej. W barwach stołecznego klubu zdobywał średnio 9,8 pkt i miał 2,3 zbiórki. - W grę wchodzi ponownie kierunek włoski. Są dwie poważne propozycje, więc mam nadzieję, że do końca roku wszystko się wyklaruje. W Polsce raczej nie zostanę. Wcześniej były inne oferty, ale nie satysfakcjonowały mnie pod względem sportowym i finansowym, poza tym jestem już na tym etapie kariery, że nie chcę grać za wszelką cenę. Miło wspominam miesiąc spędzony w zespole z Rzymu i nie miałbym nic przeciwko powrotowi - powiedział Ignerski. Zawodnik przebywa w rodzinnym Lublinie, gdzie rozpoczęła się jego przygoda z koszykówką. - Trenuję indywidualnie, choć miałem zaproszenie od trenera Startu Lublin. Wiem jednak, że przyjście nowego zawodnika to zawsze zmiana funkcjonowania drużyny. Dzielę czas między sport i rodzinę. Adrenalina sportowa rozpiera mnie, ale moje bliźniaki dostarczają mi innego rodzaju adrenaliny, więc zachowuje równowagę - dodał. Podczas ME w Słowenii Ignerski był najlepszym i najrówniej grającym koszykarzem - miał średnio 11,4 pkt i 5,8 zbiórek w meczu.