W 12-osobowym zespole gospodarzy znalazło się aż siedmiu zawodników z klubów NBA oraz dwóch, którzy w przeszłości występowali w tej lidze. - Potencjalnie nie jest on najsilniejszy, bo brakuje chociażby Joakima Noaha z Chicago Bulls. Myślę jednak, że jest to jedna z najlepszych drużyn, jakie Francja kiedykolwiek miała. Są w niej doświadczeni zawodnicy - Tony Parker, Boris Diaw i Nicolas Batum. Jest młodsza generacja, która bardzo dobrze rozumie się z liderami. No i ci najmłodsi, m.in. center Rudy Gobert, który stał się wielkim atutem na pozycji, na której Francja rzadko miała silnych zawodników. Robi postępy z roku na rok, szczególnie jeśli chodzi o grę w defensywie - ocenił Michalski. Oprócz wymienionych, zawodnikami klubów NBA we francuskiej kadrze są także Evan Fournier, Alexis Ajinca, Joffrey Lauvergne, a w amerykańskiej lidze grali także Nando DeColo i Mickael Gelabale. Tylko Antoine Diot, Charles Kahudi i Florent Pietrus nie spróbowali w niej swych sił. Czy taki zespół ma jakieś słabe strony? - Pierwsze sparingi pokazują, że jest jeszcze wiele elementów do dopracowania. Wyniki nie są super. Wygrane z notowaną o dwie klasy niżej Ukrainą to był tylko mocniejszy trening. Z ciężkich meczów były naprawdę dwa - z Serbią, z których jeden wygrali, a drugi na wyjeździe przegrali. Francuzi nadal pracują nad formą, ale potencjał ta drużyna ma bardzo duży - ze względu na talent i wzajemne rozumienia się zawodników na co dzień. Każdy zna swoją rolę i ją akceptuje - podkreślił były reprezentant Francji juniorów. Polacy zagrają w Francją 7 września, w trzecim dniu rywalizacji w grupie A w Montpellier. Wcześniej zmierzą się z Bośnią i Hercegowiną oraz Rosją. Czy jest jakiś sposób, żeby nawiązać walkę z zespołem gospodarzy? - Wielu trenerów próbowało rozgryźć Francuzów i ostatnio nie bardzo im to wychodziło. Jednym z łatwiejszych pomysłów zawsze jest obrona strefą, postawienie na to, że rywale będą mieli słabszy dzień w ataku i nie będą im wpadać rzuty za trzy punkty. "Trójkolorowi" mają kilku zawodników, którzy potrafią rzucać z obwodu, ale nie są to typowi snajperzy. Drużyna raczej nie stawia na ten element gry. Może nie jest to jej słaba strona, ale na pewno nie największy atut - przyznał. Mieszkający we Francji od dzieciństwa syn olimpijczyka z Moskwy Marcina Michalskiego podkreśla, że mocną stroną ekipy znad Sekwany jest ich trener. - Vincent Collet cieszy się w kraju zasłużoną renomą, z reprezentacją wiele osiągnął. Nie jest może tak sławny na arenie międzynarodowej jak choćby szkoleniowiec Serbii Sasha Djordjevic czy inni, ale póki co pokazał, że potrafi osiągać wyniki ze swoją drużyną. Na dziś nic nie można mu zarzucić - zauważył. Za najgroźniejszych rywali gospodarzy w mistrzostwach Europy uważa Hiszpanię, która, jak zawsze, ma bardzo mocny skład. Serbia, która przegrała z Francją w półfinale ubiegłorocznych mistrzostw świata, też może jej pomieszać szyki. Z drużyn, które na razie dopiero układają swoją grę groźna może być Grecja. - Chciałbym, żeby Polska pokazała się z dobrej strony. Obiektywnie patrząc, trochę jej brakuje do Francuzów, ale to jest sport. Mam nadzieję, że biało-czerwoni będą w stanie sprawić niespodziankę w turnieju. Wiem, że pojawił się w zespole nowy naturalizowany Amerykanin, który będzie prowadził grę. Wydaje się, że będzie ona oparta na jego dwójkowych akcjach z Marcinem Gortatem. Wyjście Polaków z grupy wydaje się realne, to byłby sukces, a dalej - nie wiadomo. Zależy na kogo się trafi w drugiej fazie w Lille - powiedział. 33-letni dziś Robert Michalski był kapitanem reprezentacji Francji juniorów, która w 2000 roku zdobyła w Chorwacji mistrzostwo Europy do lat 18. Grali w niej m.in. Tony Parker, Boris Diaw, Rony Turiaf, którzy potem trafili do NBA. W internacie słynnej szkoły sportowej INSEP w Paryżu mieszkał w pokoju z Parkerem, z którym w kategoriach młodzieżowych rywalizował jak równy z równym. Z ligowych parkietów we Francji zna także Florenta Pietrusa i Antoine’a Diota. W zrobieniu podobnej do kolegów kariery przeszkodziły mu kontuzje. Komu będzie kibicował we wrześniu - Francuzom czy Polakom? - Oczywiście Polsce. Mam nadzieję, że osiągnie jak najlepsze wyniki. Ale także Francji, tym bardziej że w drużynie jest paru chłopaków, z którymi grałem. To byłaby fajna historia, gdyby mogli zdobyć tytuł przed własną publicznością - zaznaczył. Mieszkający pod Paryżem, ale stale odwiedzający kraj urodzenia Michalski nie zauważył, by we Francji kibice żyli już rozpoczynającymi się 5 września mistrzostwami Europy. - Sytuacja jest podobna do tej w Polsce. Ludzie ze środowiska koszykarskiego już zaczynają się tym interesować. Czują, że ten czas się zbliża. Natomiast szerszego zainteresowania koszykówką nie ma. Media za bardzo nie informują. Ludzie spoza dyscypliny nie wiedzą, że będą jakieś ME. Chyba że w telewizji pokażą wywiad z Tonym Parkerem. Akurat on jest osobą bardzo rozpoznawalną nad Sekwaną. Nie jestem też przekonany, że we Francji każdy wie, że reprezentacja będzie broniła tytułu. Z rozmów z osobami z pracy czy ze znajomymi spoza koszykarskiego środowiska wnoszę, że nie bardzo orientują się, że Eurobasket odbędzie się we Francji. Przynajmniej nie wiedzieli, dopóki im nie powiedziałem - zakończył Robert Michalski.