Wielka sensacja absolutnie wisiała w powietrzu już na półmetku, a po pierwszej połowie wszyscy przecierali oczy szeroki ze zdumienia. Polska kadra grała jak z nut i prowadziła z koszykarskim gigantem 58:39. Dziewiętnaście punktów przewagi nad ekipą, której największą gwiazdą na parkiecie był gwiazdor NBA Luka Doncić, powodowała, że coraz mniej osób dopuszczało do siebie myśli o utracie takiej zaliczki. Optymistami byli nie tylko "niedzielni" kibice, bo sam Marcin Gortat rozstrzygnął na Twitterze, że "jest po herbacie". - Po meczu! - napisał na półmetku były koszykarz NBA i reprezentacji Polski. Jednak trzecia kwarta była brutalnym lądowaniem. Podrażnieni Słoweńcy wzięli się poważnie do roboty, a Polacy po prostu zgaśli. "Biało-czerwonym" nie wychodziło absolutnie nic, a rywale z minuty na minutę niwelowali stratę. Porażka w tej odsłonie 6:24 sprawiła, że nasz zespół zachowywał już jedynie jednopunktowe prowadzenie (64:63). Sytuacja na tyle wymknęła się spod kontroli, że Gortat w jednej chwili wycofał się ze swojej prognozy. Na szczęście nasi zawodnicy w ostatniej odsłonie wyszli z zapaści, więc i Gortat po wszystkim mógł zatriumfować i złożył gratulacje. - Wielkie gratulacje dla całej reprezentacji! Niesamowity mecz, który będzie wspominany przez pokolenia! Mateusz Ponitka zagrał kosmiczne zawody! Brawo dla Igora Milicicia, który zbudował taką ekipę - podsumował "Polski Młot".