Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Słynna sentencja Leszka Millera perfekcyjnie oddaje styl, w jakim Hiszpanie zdobyli złoty medal. Mistrzowie świata zaczęli słabo, przegrali z Serbią, potem z Turcją i o awans do ćwierćfinału musieli bić się do ostatniego spotkania fazy grupowej z...Polską. Druga część turnieju była jednak popisem ekipy z Półwyspu Iberyjskiego, która średnio odprawiała rywali wygrywając różnicą 20 punktów. Polska - 9. Na więcej nas nie stać Reprezentacja Polski została sklasyfikowana na dziewiątym miejscu. Najlepszy był początek mistrzostw i zwycięstwa nad Bułgarią i Litwą. Później nadeszły porażki z Turcją, Serbią, Słowenią i Hiszpanią. Można przyczepić się, że Polacy grali coraz gorzej, ale obiektywnie trzeba przyznać, że rywale byli coraz mocniejsi, co pokazuje końcowa kolejność. Hiszpanie zdobyli złoty medal, Serbowie srebrny, a Słoweńcy zakończyli turniej na czwartym miejscu. - Nie stać nas na więcej. Pracowaliśmy w tym składzie tylko dwa miesiące. Ta drużyna ma potencjał, ale musi ze sobą grać i ciężko pracować - przyznał selekcjoner "Biało-czerwonych" Muli Katzurin. Trenerowi po zakończeniu mistrzostw wygasła umowa z Polskim Związkiem Koszykówki. Na razie nie wiadomo, czy zostanie przedłużona. Katzurinowi można wypominać błędy (nagle przekonał się do rotacji, z sobie tylko znanych powodów nie wziął na ME zaprawionego w euroligowych bojach Filipa Dylewicza), ale trudno nie przyznać mu racji. Wszyscy chcielibyśmy widzieć Polaków w ćwierćfinale, a nawet jak szumnie zapowiadał Marcin Gortat, na podium EuroBasketu, ale nijak by się to miało do kondycji polskiej koszykówki. Krok po kroku do sukcesu Potrzeba nam ciężkiej pracy i szkolenia młodzieży na najwyższym poziomie. Serbia doszła aż do finału mimo posiadania najmłodszej drużyny turnieju. Przez przypadek? Nie, przez to, że uczy profesjonalizmu od najmłodszych lat. - Świetnie pracujemy z młodzieżą, mamy pokolenie, które przez lata może odnosić sukcesy - podkreślał po finale z Hiszpanią trener Dusan Ivković. W polskim baskecie równie różowo nie jest. O ocenę występu Polaków na mistrzostwach poprosiliśmy naszych czytelników. Z grupy liczącej ponad 3500 internautów 41 proc. pozytywnie oceniło postawę "Biało-czerwonych", 43 proc. odczuwa niedosyt, bo ćwierćfinał był na wyciągnięcie ręki, a 13 proc. skrytykowało grę polskiej drużyny (stan na 21.09, godz. 17.50). Zobacz wyniki ankiety! Z krytyczną oceną Polaków nie zgadza się sekretarz generalny FIBA-Europe Nar Zanolin. - Polacy wypadli dobrze, nie wiem dlaczego spodziewano się jeszcze więcej. Polska koszykówka zaczyna iść do góry. Są fundamenty. Potrzeba szkolenia i promocji dyscypliny - zauważył Zanolin. Za słaba promocja turnieju Skoro o promocji mowa, przez ostatnie dwa tygodnie w Polsce gościli czołowi zawodnicy Europy, w tym gwiazdy znane z parkietów NBA. Pau Gasol (Hiszpania), Tony Parker (Francja) czy Hedo Turkoglu (Turcja) to koszykarze, których nikomu nie trzeba specjalnie przedstawiać. Niestety, organizatorzy nie wykorzystali w pełni potencjału mistrzostw. Sporo było spotkań, na których trybuny świeciły pustkami (na finał bilety były w kasach katowickiego Spodka jeszcze w niedzielne popołudnie), a plakaty reklamujące EuroBasket na dobrą sprawę można było znaleźć jedynie w Katowicach. - Mistrzostwa nie były dobrze rozreklamowane. Nie były też idealnie zorganizowane. Jeśli miałbym porównywać ten turniej na przykład do finałów NBA, to muszę przyznać, że jest ogromna przepaść. Na szczęście prawdziwi kibice znaleźli drogę na halę, bo na naszych meczach było mnóstwo fanów - podsumował Marcin Gortat. Zobacz także: Hiszpanów stać na to, żeby pokonać USA na mistrzostwach świata Nar Zanolin: Poziom EuroBasketu był bajeczny Hiszpanie mistrzami Europy - przeczytaj relację z finałowego meczu Pau Gasol najlepszym zawodnikiem turnieju Gortat lepszy nawet od MVP