Polacy awansowali do drugiej rundy kwalifikacji MŚ 2019 i od połowy września w drugim etapie będą rywalizować z Włochami, Chorwatami i Holendrami oraz zespołami Litwy i Węgier (z tymi ekipami "Biało-Czerwoni" grali w pierwszej fazie) o trzy miejsca premiowane awansem. W koszulce z orzełkiem na piersiach Zamojski rozegrał już 100 spotkań i zdobył 550 pkt. - Chciałem odpocząć po sezonie fizycznie i psychicznie. Rozmawiałem z trenerem Taylorem i poprosiłem go o przerwę na te dwa ostatnie mecze eliminacji, na co się zgodził. Od kilku lat nie miałem wiele wolnego po ciężkich sezonach. Kolana potrzebowały "smarowania". Intensywna rehabilitacja i zwykła iniekcja wystarczyły. Proces regeneracji jest już za mną. Reprezentacja jest zawsze w moim sercu i jeśli wiem, że będą mógł pomóc, to zawsze się stawię. Pod koniec sierpnia, jeśli dostanę powołanie, na pewno przyjadę na kadrę - podkreślił. 32-letni zawodnik, trzykrotny uczestnik mistrzostw Europy, nie odpoczywa biernie podczas wakacji. Dał się namówić na udział w turnieju koszykówki Lotto 3x3 Quest w Toruniu i... poprowadził drużynę Energa 3x3 Gdańsk do zwycięstwa. Reprezentacja Polski w tej odmianie koszykówki w czerwcu zajęła czwarte miejsce w mistrzostwach świata. - W Toruniu grałem rekreacyjnie, żeby "zabić" czas wakacyjnego odpoczynku. Może w przyszłości będzie to coś poważniejszego. Zawsze lubiłem turnieje na ulicy. To taki powrót do dzieciństwa, a raczej pierwszych kroków w koszykówce, gdy byłem nastolatkiem. Najfajniejsze, że jest nadal radość z koszykówki, bo tą +pięć na pięć+ byłem zmęczony po sezonie - powiedział. Najbardziej utytułowany koszykarz mistrzostw Polski, dziewięciokrotny złoty medalista zapomniał już o niepowodzeniach minionego sezonu, gdy Stelmet nie obronił tytułu przegrywając półfinał z Anwilem Włocławek (późniejszym mistrzem) 2-3, a następnie Polskim Cukrem Toruń w rywalizacji o brąz. Zamojski ze spokojem przygotowuje się do sezonu mentalnie i fizycznie. Nie myśli też o kłopotach finansowych klubu, po tym jak Międzynarodowa Federacja Koszykówki (FIBA) zamieściła na swoich stronach orzeczenie trybunału arbitrażowego, który rozpatrywał sprawę Karola Gruszeckiego, byłego gracza zielonogórskiej ekipy, domagającego się zapłaty należnych mu pieniędzy za sezon 2016/17. Koszykarski trybunał (BAT) uznał, że Stelmet jest mu winien 255 225 zł oraz odsetki, koszty postępowania, co łącznie daje sumę ponad 300 tys. złotych. - Mam dwuletni kontrakt ze Stelmetem. Spokojnie pracuję w wakacje nad elementami fizycznymi, a sprawami kontraktu i finansów się nie przejmuję. Klub ma wobec mnie jakieś zaległości, ale rozwiązaliśmy tę sprawę w rozmowach dwustronnych. Staram się myśleć "do przodu", pozytywnie. "Nie siedzi" już w głowie niepowodzenie w minionym sezonie. To, że nie udało się obronić tytułu, to dodatkowa motywacja do walki w nowych rozgrywkach - ocenił. Zamojski, ojciec czwórki dzieci, oprócz indywidualnych treningów nadrabia zaległości towarzyskie z kilku sezonów. W poniedziałek podczas campu w Warszawie będzie natomiast gościem Marcina Gortata i pomoże jedynemu Polakowi w NBA zachęcać dzieci i młodzież do koszykówki, aktywności fizycznej. - Marcin od wielu lat mnie zapraszał, ale zawsze coś stawało na drodze. Albo była reprezentacja, albo wyjeżdżałem właśnie na wakacje z rodziną, więc bardzo się cieszę, że w końcu to się uda. Mam bardzo aktywne wakacje, bo oprócz indywidualnego przygotowania do sezonu staram się nadrobić zaległości, nie tylko z tego roku, i odwiedzać znajomych. Cały czas gdzieś jeżdżę - zdradził. Stelmet Zielona Góra w nowym sezonie poprowadzi, po rezygnacji Słoweńca Andreja Urlepa przed ostatnim meczem sezonu, Igor Jovovic z Czarnogóry. 35-letni trener, który ma za sobą pracę w Buducnosti Podgorica i lidze niemieckiej (Mitteldeutscher BC) podpisał dwuletnią umowę. - Zamieniłem kilka słów z nowym trenerem na naszej, zielonogórskiej gali zakończenia sezonu w Łagowie. Ciężko coś powiedzieć po jednym spotkaniu, ale widać, że to szkoleniowiec, który będzie prowadził zespół +twardą ręką", pewny siebie. Czekam z niecierpliwością na współpracę w nowym sezonie - dodał. Olga Przybyłowicz