Koniec wieńczy dzieło. Reprezentacja koszykarzy pewnym zwycięstwem nad Holandią przypieczętowała awans do mistrzostw świata. Jakie to uczucie dla sternika związku? Radosław Piesiewicz prezes PZKosz: Pełnia szczęścia. Udało się zrealizować plan w stu procentach. Za mojej kadencji wygrane pięć kolejnych spotkań, więc bardzo mnie to cieszy. Pokazaliśmy fajny basket i siłę. To, że potrafimy się sprężyć w meczu, który już o niczym nie decydował. Zawodnicy pokazali, że chcą się pokazać szerokiej publiczności, bo trzeba pamiętać, że dzisiejszy mecz był transmitowany przez TVP 1. Czy kluczyki do samochodów wręczone drużynie przed meczem wyczerpują pulę gratyfikacji za sukces? - Oprócz samochodów Suzuki Swift jest dodatkowo pula 600 tysięcy złotych do podziału. Będą także jeszcze wręczane zegarki. Czy związek ma już zarys planu przygotowań przed mistrzostwami? - Rozmawialiśmy bardzo długo z Mike’em Taylorem na ten temat. Zgrupowanie zacznie się pewnie na początku sierpnia. Na pewno jako PZKosz będziemy chcieli zorganizować jeden turniej kontrolny w Polsce. Mamy też zaproszenia z Niemiec i Francji. Trener będzie decydował, w którym chce wystąpić. Co pana najbardziej ujmuje w tej drużynie? - Wiele aspektów. Przede wszystkim to, że cechuje ją wola walki, chęć pokazania się. W zespole jest dobra atmosfera. Każdy poszedłby za drugim w ogień. To zadecydowało o naszym awansie. Może się w tej chwili trochę uśmiecham, ale ten awans wlał dużą porcję wiary, że możemy pojechać na igrzyska olimpijskie 2020. Chłopcy są naprawdę mega zmotywowani. Rozmawiał Marek Cegliński