Skierował także, na stronie federacji, osobisty list do Waczyńskiego, ale w obszernym oświadczeniu, składającym się z aż dziewięciu punktów, podkreślił, że jako prezes nie miał wpływu na decyzje amerykańskiego szkoleniowca kadry seniorów Mike'a Taylora. "Sugerowanie w treści oświadczenia (Waczyńskiego - PAP), że jako prezes PZKosz mogłem i chciałem wpływać na ostateczny skład kadry jest nieprawdziwe. Jest oczywistą sprawą, że kadrowe nominacje zawsze niosą z sobą pewną dawkę emocji. Jestem to w stanie zrozumieć. Każda bowiem selekcja w sporcie powoduje, że ktoś pozostaje niezadowolony i nieusatysfakcjonowany decyzjami trenera. Jednak pierwszy raz spotykam się z sytuacją, gdy reprezentant kraju tłumaczy swoją nieobecność w kadrze rzekomymi przyczynami pozasportowymi, na które miałby mieć wpływ ktoś poza trenerem" - napisał prezes. Podkreślił, że Waczyński "był i jest ważną i zawsze odpowiednio docenianą i honorowaną postacią" drużyny narodowej. Odnosząc się do nieobecności koszykarza Unicai Malaga i pominięcia jego nazwiska przy wymienianiu zawodników reprezentacji Polski podczas Gali Mistrzów Sportu, podczas której została ona wybrana na Drużynę Roku, podkreślił, że PZKosz nie miał wpływu na scenariusz wydarzenia. "Zaproszenia - o których wspomina Adam - wysyłane były dwutorowo. Bezpośrednio do zawodników (mailem bądź telefonicznie) oraz - co ważniejsze - do reprezentowanych przez nich klubów. Dodatkowo było to uzupełnione bezpośrednim kontaktem telefonicznym. Do klubu Unicaja Malaga, który reprezentuje Adam Waczyński, zaproszenie również zostało wysłane z jednoczesną adnotacją, że bardzo zależy nam na osobistym udziale Adama i PZKosz pokryje całkowite koszty przelotu na trasie Malaga-Warszawa-Malaga. Temat 'rzekomego pominięcia' zawodników nieobecnych na Gali był omawiany już kilkukrotnie. Powtórzę jeszcze raz, PZKosz nie miał wpływu na ostateczny scenariusz Gali. Podkreślę tylko jedną rzecz - gdyby Adam Waczyński był obecny na Gali jako kapitan przemawiałby w imieniu całej drużyny. W scenariuszu drugą osobą do przemowy był Mateusz Ponitka, trzecią ewentualną Łukasz Koszarek" - dodał. W treści listu, rozpoczynającego się słowami: "Drogi Adamie, wielka szkoda, że nasza rozmowa odbyła się publicznie", prezes zarzucił zawodnikowi, że to jego działania wydają się dzielić drużynę narodową. "To Ty przecież od jakiegoś czasu lansujesz tezę, że wszystko, co związane z naszą kadrą, jest do poprawy. Nie wiem, kto stoi za tymi działaniami, ale na pewno nie jest to najwłaściwsza droga do rozwoju koszykówki w naszym kraju. Wydaje się, że właśnie swoimi ostatnimi działaniami zacząłeś tę drużynę dzielić i wciągać ją w konflikt, którego nikt nie jest w stanie zrozumieć. Wierzę jednak głęboko, że zarówno Ty, jak i Twoi koledzy z drużyny, a także cały sztab ludzi pracujących wokół kadry na nasz wspólny sukces, dołożą wszelkich starań, by konflikt taki nie zaistniał i został ugaszony w zarodku" - zakończył list skierowany do dotychczasowego kapitana reprezentacji. W środę oświadczenie wydał także trener Mike Taylor, który na co dzień pracuje w lidze niemieckiej w Hamburgu. "Współpraca z Adamem Waczyńskim od 2014 roku zawsze była dla mnie dużą przyjemnością. Szanuję jego wysiłek jako kapitana kadry. Był kluczowym elementem naszego sukcesu, zawsze ceniłem nasze osobiste relacje. Ostatnie oświadczenie Adama stworzyło prywatny, wewnętrzny konflikt i przyniosło reprezentacji Polski niepotrzebne rozproszenie. Informuję, że decyzję o braku powołania Adama Waczyńskiego do kadry podjąłem osobiście. Od 2014 roku, odkąd pracuję jako trener główny reprezentacji Polski, nikt z Polskiego Związku Koszykówki nie ingerował, ani nie sugerował, kto ma znaleźć się na liście powołanych zawodników. Oświadczenie Adama podważa mój autorytet" - napisał na stronie federacji. W poniedziałek PZKosz poinformował, że w zespole narodowym na mecze eliminacji ME z Izraelem (20 lutego) i Hiszpanią (23 lutego) zabraknie dwóch czołowych graczy z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Chinach - Waczyńskiego oraz Mateusza Ponitki (Zenit Sankt Petersburg), który jest kontuzjowany. O 30-letnim skrzydłowym Unicai trener Mike Taylor, cytowany w komunikacie federacji, powiedział, że +postanowił odpocząć+. Wywołało to reakcję zawodnika, który nazajutrz w obszernym oświadczeniu na swoim profilu społecznościowym, stwierdził, że był gotowy do gry, ale już od okresu sprzed mistrzostw świata w Chinach spotyka się z niechęcią prezesa PZKosz Radosława Piesiewicza (m.in. próbą pozbawienia go funkcji kapitana) i nie ma już sił na "brudną pozaboiskową rozgrywkę". Podkreślił, że zawsze występy z orzełkiem na piersi były dla niego zaszczytem. "Gra w reprezentacji Polski była dla mnie zawsze ogromnym wyróżnieniem. Barwy narodowe reprezentowałem z dumą od 15. roku życia, niejednokrotnie poświęcając życie rodzinne, jak i zawodowe. Dlatego chciałbym sprostować informację medialną, która pojawiła się po ogłoszeniu składu, że +postanowiłem odpocząć+. Boli mnie, że zostałem tak potraktowany i z tego powodu wystawiono moją osobę na krytykę. (...) Nie jestem w stanie reprezentować Polski w tak negatywnych emocjach, w takim stresie, poświęcając wszystko" - napisał Waczyński w oświadczeniu zamieszczonym na Facebooku.