W niedzielnym sparingu reprezentacji ze Słowacją zdobył 10 punktów oraz zanotował 4 zbiórki, 3 bloki i 2 asysty walnie przyczyniając się do zwycięstwa biało-czerwonych. Zdobył Pan 10 punktów i zanotował 4 zbiórki, ale początek meczu chyba nie był dla pana zbyt udany? Filip Dylewicz: - Rzeczywiście, początek w moim wykonaniu nie był zbytnio udany. Zresztą właściwie cały mecz taki był. Cieszy tylko to, że inni gracze zagrali bardzo dobrze. Myślę tu na przykład o Robercie Witce, który "trzymał" wynik w pierwszej połowie spotkania. Ja jestem częścią wielkiej układanki, zatem nie muszę grać bardzo dobrze, żeby zespół wygrywał, a myślę, że to jest najistotniejsze. A jak Pan ocenia całe zgrupowanie? Było przydatne? - Ciężko to nazwać zgrupowaniem. Jesteśmy tu dwa dni, graliśmy dwa mecze i było to gry kontrolne, więc trudno, żeby miały nam pomóc się rozwinąć. Przygotowania będą latem. Prokom ma jeszcze szanse na awans do TOP 16 Euroligi, ale żeby to osiągnąć, musiałby wygrać m. in. z Olympiakosem i Montepaschi. Czy sądzi Pan, że te zwycięstwa są realne? - To jest sport i wszystko jest możliwe, ale trzeba liczyć siły na zamiary. Na pewno będą to dla nas ciężkie spotkania, ale powalczymy. Olympiakos przyjeżdża do nas, mamy wyjazd do Sieny. Wszystko przed nami. Szczególnie, że zaczynamy grać coraz lepiej. Myślę, że widać to na boisku. Jest większe zaangażowanie i bardziej zespołowa gra. Sądzę, że to jest najistotniejsze. W lidze macie coraz mocniejszą konkurencję. O mistrzostwo będzie ciężko? - Myślę, że kiedy zakończymy mecze euroligowe, które są naprawdę ciężkie, a dochodzą jeszcze wyjazdy i różnego rodzaju zgrupowania, to skoncentrujemy się na lidze. Ale, jak już wspomniałem, to jest sport. W lidze jest wiele mocnych zespołów, które będą chciały nas zdetronizować, między innymi Turów i Anwil, ale wierzę w siłę naszej drużyny i myślę, że obronimy mistrzostwo Polski. A czy myśli Pan już czasem o Mistrzostwach Europy? - Jeszcze nie. Nie ma nawet kiedy - teraz cały czas są mecze. Gramy dwa w tygodniu, dochodzą podróże, więc nie koncentruję się na tak dalekiej przyszłości. Rozmawiał: Grzegorz Keler