"Dramat. Bardzo trudno oceniać mi to, co stało się w Słowenii, bo nie wiem co się dzieje wewnątrz zespołu. Widać jednak, że nie ma atmosfery. Nikt nie walczy zgodnie ze znanym powiedzeniem "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Personalnie mamy przecież dobrych zawodników, najlepszych od czasów ekipy trenera Witolda Zagórskiego i świetnego doświadczonego szkoleniowca" - powiedział Kuchar. Jego zdaniem kluczowe jest zaangażowanie i determinacja zawodników, bo mistrzostwa Starego Kontynentu to rozgrywki stojące na najwyższym poziomie. "Polacy we wszystkich spotkaniach wyglądali, jakby wybrali się na spacer po promenadzie. Gdyby mieli choć połowę zaangażowania i determinacji Słoweńców z meczu z Hiszpanami, którzy zagrali tak, jakby walczyli o życie, jakby szli na wojnę bałkańską, każde z tych spotkań wyglądałoby inaczej. Mistrzostwa Europy to bardzo wymagający turniej, trudniejszy niż czempionat światowy, czy igrzyska. Tu nie ma miejsca na okazywanie słabości" - ocenił. Były trener widzi wiele błędów Polaków, którzy przegrali kolejno z niżej notowanymi Gruzinami (67:84), Czechami (68:69), Chorwatami (70:74) i w końcu z obrońcami tytułu Hiszpanami, bardzo wysoko 53:89. "Przegrywaliśmy pojedynki "jeden na jeden", nie było dobrej defensywy, więc i gry z kontrataku. Mieliśmy problemy na obwodzie, ale także pod koszem. W pierwszej akcji meczu z Hiszpanią, gdy na parkiecie byli Marcin Gortat i Maciej Lampe, rywale zbierali nam cztery razy piłkę pod bronionym przez nas koszem. Trudno mówić o plusach. Zupełnie nie wiem, co się z tymi chłopakami stało. Przecież nie są gorsi od Hiszpanów o 50 punktów! Przed mistrzostwami dawałem sobie rękę uciąć, że awansujemy do drugiej rundy, że wygramy z Gruzją, Czechami i słabszą w ostatnich latach Chorwacją" - dodał. Kuchar nie chce wypowiadać się na temat przyszłości trenera Bauermanna w polskiej reprezentacji. "Nie wiem, czy Bauermann powinien zostać czy nie, czy w ogóle będzie chciał dalej pracować. Najważniejsze jest dokonanie głębokiej, a nie pobieżnej i emocjonalnej analizy tak przez trenera, jak i związek. Pytań o przyszłość jest wiele, bo wielu kluczowych zawodników to trzydziestolatkowie" - dodał.