Zbigniew Czyż, Interia: Niezwykle cenna wygrana Śląska Wrocław z Legią w Warszawie (69-67) pozwoliła wam awansować na drugie miejsce w tabeli. W świetnych humorach wracacie ze stolicy. Aleksander Dziewa, Śląsk Wrocław, reprezentant Polski: Na ten moment sezonu to jest chyba dla nas najcenniejsze zwycięstwo. W przypadku porażki bylibyśmy bliżej czwartego miejsca, a tak jesteśmy już bardzo blisko drugiej pozycji przed play-offami. Bardzo się z tego cieszymy. Wiadomo, że im wyższa pozycja, tym teoretycznie łatwiej będzie nam w decydującej części sezonu. Chcemy utrzymać to drugie miejsce i potem walczyć o najwyższe cele. Do zakończenia sezonu zasadniczego zostały jednak jeszcze dwie kolejki i wszystko może się zdarzyć. Różnice w tabeli są minimalne. - Dokładnie tak. Przed nami jeszcze spotkania z Dąbrową Górniczą, która potrafi grać dobrą koszykówkę, i z nieobliczalnym Toruniem. Po zwycięstwie nad Legią jesteśmy jednak podbudowani. Chcemy wygrać te dwa spotkania. W końcówce meczu z Legią pokazaliście, że potraficie utrzymać nerwy na wodzy. - Pokazaliśmy przede wszystkim charakter. Trafiliśmy z trudnych pozycji. Kiedy trzeba było, zbieraliśmy piłkę, oddawaliśmy celne rzuty za trzy punkty. Dobrze w końcówce zagraliśmy też w obronie, poszczególne detale złożyły się na nasz triumf. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Hala Legii w tym sezonie wyjątkowo nie służy zespołom przyjezdnym. Śląsk jest pierwszą drużyną, która wygrała na Bemowie po regulaminowym czasie gry. Podwójna radość? - Widać rzeczywiście, że Legia bardzo dobrze czuje się na własnym parkiecie. W tym meczu może mniej trafiali, ale my także mieliśmy problemy ze skutecznością. To zwycięstwo naprawdę bardzo nam smakuje. Przed sezonem zakładaliście, że na dwie kolejki przed zakończeniem fazy zasadniczej będziecie na drugim miejscu? - Ja zawsze wierzę w swoją drużynę. Myślę, że cała Polska nie wierzyła w taki scenariusz, ale pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie to zrobić. Pewnie dopiero w ostatniej kolejce rozstrzygnie się, z kim Śląsk zagra w ćwierćfinale. Na kogo chcecie trafić? - Kogo dostaniemy, z tym będziemy grali. Przygotujemy się jak należy i będziemy walczyć o zwycięstwo. Jeżeli chcemy zajść daleko w tym sezonie, musimy sobie poradzić z każdym rywalem. Co jest obecnie największą siłą Śląska? - Wszechstronność. Możemy zaatakować pod koszem, możemy zaatakować rzutami za trzy punkty, bo mamy dobrych strzelców. Potrafimy dobrze rozgrywać akcje. Kilka tygodni temu zadebiutował pan w reprezentacji Polski, w meczu eliminacji mistrzostw Europy. Nasza kadra przegrała z Hiszpanią 88-89, a pan zdobył w debiucie dwa punkty. To spełnienie marzeń móc zagrać z orzełkiem na piersi? - Oczywiście, to było moje wielkie marzenie. Teraz chciałbym na dłużej zadomowić się w reprezentacji. To mój cel. Będę robił wszystko, żeby to osiągnąć. Przed nami wkrótce mecze eliminacji do Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Bardzo chciałbym się znaleźć w kadrze na te spotkania. Jeżeli jednak nie otrzymam powołania, nie będę się na nikogo obrażał. Dostałem swoją szansę, myślę, że dobrze ją wykorzystałem. Czekam na kolejne szanse gry i pobytu na zgrupowaniach. Jak został pan przyjęty w reprezentacji? - W kadrze panuje bardzo fajna atmosfera. Doświadczeni zawodnicy są bardzo komunikatywni. Ze wszystkimi można porozmawiać, nikt nie zadziera nosa. Widać, że powoli następuje pokoleniowa zmiana w reprezentacji, a pan może wkrótce stać się jej czołową postacią. - Myślę, że ta zmiana rzeczywiście powoli następuje. Do zespołu wchodzą nowi, młodzi koszykarze, jak Aleksander Balcerowski, Dominik Olejniczak, czy 17-letni Jeremy Sochan, który zrobił furorę w meczu z Rumunią. To dobrze, że młodzi dostają coraz więcej szansy na pokazanie się. Nie ma co ukrywać, nasi doświadczeni zawodnicy są coraz starsi i nie będą wiecznie grać. Rozmawiał Zbigniew Czyż