Koszykarze i kibice uczcili pamięć zmarłego w wieku 47 lat Wójcika minutą ciszy, a następnie oklaskami podczas ostatniego meczu międzynarodowego turnieju w Legionowie. Na koszulkach (treningowych) Polacy oraz sztab trenerski mieli kir. Z czarnymi kokardkami prowadzili mecz sędziowie. Był to ostatni sprawdzian biało-czerwonych przed rozpoczynającymi się w czwartek mistrzostwami Europy. Koszarek (rocznik 1984) zagrał z Wójcikiem w dwóch mistrzostwach Europy w 2007 r. w Hiszpanii i 2009 w turnieju w Polsce. W 2006 r. Wójcik, namówiony przez słoweńskiego trenera Andreja Urlepa, z którym współpracował i osiągał sukcesy w Śląsku Wrocław (w tym cztery mistrzostwa Polski), powrócił do reprezentacji po kilkuletniej przerwie. W seniorskiej drużynie narodowej Wójcik rozegrał 149 oficjalnych meczów i zdobył 1821 punktów. Przez kilka lat pełnił funkcję kapitana. "Było wiele spraw, cech, którymi Adam mi imponował. Nawet trudno wymienić jakąś jedną sytuację. Miał wybitny talent do koszykówki. Wiele razy w reprezentacji śmialiśmy się, że nie musi trenować na siłowni, bo lata mijały, a on fizycznie wyglądał coraz lepiej. Na boisku był bardzo koleżeński. Nie dawał odczuć, że jest wielką gwiazdą. Próbują sobie przypomnieć, ale nie mogę znaleźć takiej sytuacji, by podniósł na kogoś głos, czy to na parkiecie, czy w szatni. Zawsze starał się uspokajać" - powiedział Koszarek. Rozgrywający obecnej reprezentacji podkreślił, że ośmiokrotny mistrz Polski był osobą koleżeńską i bardzo pozytywnie nastawioną. Nie dawał odczuć nikomu, że jest gwiazdą. "Był prawdziwym kapitanem i wszyscy darzyli go ogromnym szacunkiem. Teraz młodzi burzą różne +pomniki+, autorytety, a on miał respekt wszystkich zawodników, bardzo młodych, rówieśników, czy starszych. Nawet pod koniec kariery grał na takim poziomie, że żaden inny nie potrafił mu dorównać. Był człowiekiem pozytywnym. Obojętnie czy mecz był wygrany, czy przegrany, miał dobre słowo, potrafił pocieszyć, uśmiechnąć się, z kimś zamienić słowo. Profesjonalista, ale jednocześnie ciepły, dobry człowiek. Jestem zszokowany tą informacją. Jeszcze rok temu przyjeżdżał do nas, reprezentacji, podczas meczów eliminacyjnych" - dodał. Inny kadrowicz, Przemysław Zamojski, który trafił jako 20-latek do Prokomu Trefla Sopot, nie ukrywa, że to właśnie m.in. dzięki Wójcikowi trafił do koszykówki. Rozwinął swoje umiejętności dzięki radom i rywalizacji z Wójcikiem. "Byłem zapatrzony w grę Wójcika, gdy zaczynałem trenować koszykówkę. W telewizji oglądałem wielkiego Adama, Macieja Zielińskiego i Dominik Tomczyka w Śląsku i w reprezentacji. Tak zaczęła się moja miłość do koszykówki. Mega smutna wiadomość, wielka tragedia. Ciężko wyrazić słowami to, co czuję. Zapamiętam go jako super sympatycznego, otwartego człowieka, która witał mnie serdecznie, młodego zawodnika w wielkim Prokomie. Traktował mnie jak równego sobie, dawał rady. Fantastyczny sportowiec, ale i człowiek. Pozostanie legendą na zawsze" - powiedział Zamojski, który w tym roku zdobył dziewiąte mistrzostwo Polski w karierze (tym razem ze Stelmetem BC Zielona Góra) i wyprzedził Wójcika w liczbie złotych medali MP. Olga Przybyłowicz