Dla Laboral Kutxa, rozstawionej w play off z numerem 2 i Valencii (nr 4) sezon definitywnie się zamknął. Faworyzowane drużyny nieoczekiwanie odpadły już w pierwszej rundzie play off, przegrywając decydujące mecze we własnych halach z Herbalife Gran Canaria (7) i CAI Saragossa (5). - Jestem zdziwiony i zaskoczony, tak jak wszyscy wokół, bo aspiracje i możliwości klubu były większe - przyznał Hrycaniuk, który do Valencia Basket trafił pod koniec marca z przeżywającego problemy finansowe Asseco Prokomu Gdynia. - Poznawałem ligę ACB, kiedy jeszcze w polskim klubie grałem przeciwko drużynom hiszpańskim. Wydawała się mocna, ale dopiero tu na miejscu, oglądając ją niejako od wewnątrz, mogę stwierdzić, jak niesamowicie silna jest w niej konkurencja. Dowodzą tego także rozstrzygnięcia w ćwierćfinale, gdy zespoły z niższych pozycji w tabeli ograły czołowe ekipy ligi. Odpadła przecież także Laboral Kutxa - zaznaczył. Polski środkowy w klubie z Walencji rozegrał w tym sezonie cztery mecze - ostatni 30 kwietnia przeciwko Lagun Aro San Sebastian w 30. kolejce. Uzyskiwał w nich średnio 3 pkt i 4 zbiórki. Kibice cenili go za waleczność i zaangażowanie. - Gra w tak silnym zespole była dla mnie nieocenionym doświadczeniem. Pewnie, że lepiej byłoby dograć sezon do końca, ale sytuacja tak wyglądała, że oprócz mnie było w klubie trzech środkowych z kontraktami ważnymi jeszcze na następny rok: Ukrainiec Serhij Liszczuk, Czarnogórzanin Bojan Dubljević i Brazylijczyk Vitor Faverani. Ten ostatni wrócił po kontuzji wcześniej niż zakładano i musiałem dokończyć sezon na ławce. Ciężko było się przebić do pierwszego składu, ale trenowałem z drużyną, byłem z nią na wszystkich meczach, z wyjątkiem wyjazdu do Bilbao. Klub wywiązał się z kontraktu. Przeżyłem fajną przygodę - powiedział Hrycaniuk. Urodzony w Barlinku 29-letni koszykarz jest wychowankiem Spójni Stargard Szczeciński, podczas studiów w USA występował m.in. w rozgrywkach NCAA w zespole Cincinnati, a po powrocie z zagranicy od 2008 roku w ekipie Prokomu Trefla Sopot i Asseco Prokomu Gdynia. Po przygodzie z Valencia Basket jeszcze nie zdecydował, czy będzie kontynuował karierę za granicą. - Na pewno chciałbym trafić do klubu uczestniczącego w europejskich rozgrywkach pucharowych. Miło byłoby wrócić do Polski, bo tu też są drużyny występujące na międzynarodowej arenie, ale w sumie nie ma różnicy - dodał. W nadchodzących tygodniach czekają go przygotowania z reprezentacją do wrześniowych mistrzostw Europy w Słowenii. Do sztabu kadry trener Dirk Bauermann zaprosił ostatnio Adama Wójcika. - Powoływanie byłych zawodników, jak Adam czy wcześniej Andrzej Pluta, to bardzo dobry ruch. Wójcik to ikona polskiej koszykówki, reprezentacja powinna mieć w sztabie zawodników, którzy wiele osiągnęli. Na pewno wysocy gracze w kadrze wiele skorzystają z wiedzy i umiejętności Adama - stwierdził Hrycaniuk. W klubie z Walencji od początku sezonu grał inny reprezentant Polski Thomas Kelati, którego także czekają treningi z kadrą. - Nie raz podpytywałem go o reprezentację. Thomas powiedział, że chciałby pojechać na mistrzostwa, by spełnić swoje ambicje i pomóc kadrze. Z tego co wiem, spotkał się też z trenerem. Myślę, że będzie w ekipie, ale mając troje dzieci - miesiąc temu urodził mu się syn, ma też dwie córki - niełatwo jest pogodzić interes rodziny i drużyny - zaznaczył Hrycaniuk. Tak się złożyło, że w pierwszej rundzie play off w ligach zagranicznych odpadli wszyscy występujący w nich podstawowi kadrowicze Dirka Bauermanna, bo w lidze włoskiej zakończyli już sezon Michał Ignerski (Banco di Sardegna Sassari) i Szymon Szewczyk (Umana Wenecja). Z kolei polski jedynak w NBA Marcin Gortat (Phoenix Suns) miał skrócony sezon z powodu kontuzji. Wszyscy będą mieli w związku z tym dłuższy niż zakładano odpoczynek przed wakacyjnymi przygotowaniami kadry, które rozpoczną się 23 lipca. - Moim zdaniem, dłuższy wypoczynek niż miesiąc to dla zawodowego sportowca już za długo. O sobie i Thomasie, także Maćku, dla którego celem był finał ligi ACB, mogę powiedzieć, że po niepowodzeniach w lidze mamy duży niedosyt. Miesiąc, półtora przerwy przed zgrupowaniem da kadrowiczom wiele do myślenia, spowoduje, że wszyscy przyjadą zmotywowani, głodni sukcesu - podkreślił Hrycaniuk.