Unia/Wisła - Prokom Trefl Sopot 80:76 (22:22, 24:23, 16:12, 18:19). W Krakowie doszło do niespodzianki. Wicemistrzowie Polski przegrali z Unią/Wisłą, która w tym sezonie ma wysokie aspiracje. Mecz był dramatyczny i dostarczył dużych emocji kibicom, którzy wypełnili halę Wisły do ostatniego miejsca. Sukces gospodarze zawdzięczają przede wszystkim kapitalnie grającemu Brandunowi Hughesowi, którego dzielnie wspierał Michael Ansley. Ta dwójka zdobyła 55 punktów. Losy meczu rozstrzygnęły się dosłownie w ostatnich sekundach. Tarnowsko-krakowski zespół wykazał większe opanowanie nerwowe w decydujących mometach i wygrał zasłużenie. Rzut Ansleya za 3 pkt, na 36 sekund przed końcem spotkania, ostatecznie przesądził o sukcesie Unii/Wisły. Od początku trwała zacięta, wyrówna i bardzo twarda walka. W pierwszej kwarcie żadna drużyna nie mogła zdobyć wyraźnej przewagi punktowej, a na tablicy najczęściej pojawiał się wynik remisowy. Celnymi rzutami popisywali się Ansley i Jagodnik, którzy zdobyli w tej części meczu po 10 pkt. Największe brawa zebrał Hughes, który dosłownie w ostatniej sekundzie rzutem za 3 pkt doprowadził do remisu. W drugiej kwarcie Prokom wykorzystał krótki okres słabszej gry gospodarzy i w 17 minucie prowadził 42:36. Unia/Wisła jednak nie poddała się, lecz podrywa się do walki. Hughes popisywał się nie tylko efektownymi, technicznymi zagrywkami, lecz także skutecznością. Gospodarze odrobili straty i objęli prowadzenie jednym punktem. Trzecia kwarta stała na słabszym poziomie, chociaż mecz był nadal bardzo zacięty. Gospodarze w 25 minucie prowadzili już 9 punktami (58:49), ale goście zdołali częściowo odrobić straty. Prokom tę część meczu przegrał czterema punktami. Dużo było walki, przepychanek pod koszami i fauli, mniej dobrej koszykówki. W ostatniej części spotkania Unia/Wisła zwiększyła przewagę do 8 pkt (70:62 w 33 min), ale gospodarze zaczęli tracić siły. Zawodnicy z podstawowej piątki rzadko siadali na ławce rezerwowych i odczuwali trudy tego meczu. Goście zaczęli grać agresywniej w obronie i przejęli inicjatywę. Przewaga gospodarzy topniała z minuty na minutę. Wreszcie na 51 sekund przed końcem meczu Prokom, po rzucie Jagodnika, objął prowadzenie 76:75. Odpowiedź gospodarzy była prawie natychmiastowa. Ansley rzucił za 3 pkt i Unia/Wisła znów wyszła na prowadzenie, którego już nie oddała. Wynik meczu ustalił dwoma celnymi rzutami osobistymi Avlijas. Trener Unii/Wisły Mariusz Karol: - Do meczu z Prokomem przygotowywaliśmy się od wtorku. Moi zawodnicy na boisko wyszli skoncentrowani i zdeterminowani. Chcieli udowodnić, że w lidze będą się liczyć w walce o czołowe pozycje. Aby ten cel osiągnąć musimy wygrywać jednak nie tylko u siebie, ale także na wyjazdach. Drugi wspaniały mecz w tym sezonie w lidze rozegrał Hughes. Trener Prokomu Eugeniusz Kijewski: -Gratuluję sukcesu gospodarzom. Mój zespół był trochę zmęczony ostatnią podróżą do Izraela, ale nie chcę się usprawiedliwiać. Zagraliśmy słabiej, zwłaszcza w defensywie, w pierwszej połowie meczu. Zawiedli mnie Pluta oraz Markovic, którzy zagrali znacznie poniżej swych możliwości.