Koszykarze czołowych drużyn Polskiej Ligi Koszykówki stworzyli w hali 100-lecia Sopotu ciekawe widowisko. Po emocjonującym i szybkim meczu zwyciężyli gospodarze, którzy przeważali już od pierwszych minut. Prestiż spotkania najwyraźniej nieco zdeprymował zawodników Prokomu i idei. Zarówno jedni jak i drudzy przez kilkadziesiąt sekund meczu nie potrafili oddać celnego rzutu. Pierwszy uczynił to Michael Ansley, zdobywając dla Prokomu od razu 3 punkty. Przez kilka pierwszych minut meczu trwała zacięta walka kosz za kosz. W 6 min. był remis 11:11. Później przewagę objęli sopocianie. Choć w końcówce tej kwarty wrocławianie zniwelowali straty do jednego punktu. Gospodarze bardzo dobrze w tym meczu grali w obronie. Grali twardo pod własnym koszem, zanotowali dużo zbiórek. Taktyka ta przyniosła widoczne efekty zwłaszcza w drugiej kwarcie. Po zbiórkach na własnej tablicy gospodarze wyprowadzali szybkie kontry i seriami zdobywali punkty. Szczególnie efektowne były zbiórki Gary'ego Alexandra na początku drugiej kwarty. W 16 min gospodarze prowadzili 38:26, później 48:31. Mistrzowie Polski próbowali rozmaitych wariantów gry, ale do 20 minuty tylko w niewielkim stopniu odrobili straty. Goście nie zamierzali jednak łatwo się poddawać. Swoją klasą mistrzowską udowodnili w drugiej połowie. Wrocławianie przyspieszyli grę, zaczęli skuteczniej rzucać i sukcesywnie odrabiali straty. W ekipie mistrzów Polski dobrze grał Wright, który na początku trzeciej kwarty dał sygnał swojej drużynie do lepszej gry. Ciągła pogoń Idei za gospodarzami, w których szeregi wkradła się nerwowość i niepewność przy oddawaniu rzutów, spowodowała, że w 36 min przewaga Prokomu spadła do 5 punktów (75:70). Końcówka meczu znów jednak należała do gospodarzy, którzy głównie za sprawą Alexandra nie pozwolili na dalsze odrabianie strat przez gości i mogli się cieszyć z końcowego sukcesu. Prokom Trefl Sopot - Idea Śląsk Wrocław 86:79 (21:20, 32:19, 16:19, 17:21)