Idea Śląsk Wrocław - Prokom Trefl Sopot 70:71 (14:21, 27:9, 16:20, 13:21). Spotkanie dwóch drużyn, które w rozgrywkach rundy zasadniczej nie walczą już o nic, było - szczególnie w końcówce - niezwykle zacięte. Koszykarze Prokomu Trefla Sopot wygrali dzięki trzem punktom zdobytych przez Gorana Jagodnika równo z końcową syreną. Obie drużyny przystąpiły do meczu osłabione, dlatego na parkiecie pojawili się gracze z głębokich rezerw: Daniel Blumczyński i Tomasz Wilczek (Prokom) oraz Paweł Mróz (Śląsk). Kontuzjowanego Seana Colsona na pozycji nr jeden w Śląsku zastępował Litwin Kestutis Marciulionis, jednak pod jego wodzą wrocławianie grali niemrawo w ataku. Dopiero pojawienie się na parkiecie młodego Roberta Skibniewskiego wprowadziło nieco ożywienia w grze ofensywnej gospodarzy. Pierwszą kwartę Śląsk przegrał siedmioma punktami, jednak znakomicie rozpoczął kolejne dziesięć minut meczu. Jeszcze cztery minuty tej kwarty i Idea wygrała 17:0, a pierwsze punkty z gry w drugich dziesięciu minutach sopocianie zdobyli dopiero w siódmej minucie, a dokonał tego trzypunktowym rzutem Goran Jagodnik. W drugiej połowie Śląsk prowadził już 17 punktami, jednak pod koniec trzeciej kwarty przewaga stopniała do pięciu punktów po trafieniu Jagodnika (55:50), a po dwóch minutach ostatniej kwarty i dwóch akcjach Joe McNaula goście odzyskali prowadzenie i było 59:60, ale dzięki skutecznej grze Dominika Tomczyka w kolejnych akcjach ponownie prowadzili gospodarze - 68:63. Na niecałe 40 sekund przed końcem meczu z ponad ośmiu metrów za trzy punkty trafił Drew Barry i był remis, jednak w kolejnej akcji faulowany Acie Earl wykorzystał oba rzuty osobiste, ale piłka należała do gości. Nikt z zawodników Śląska nie zdecydował się faulować Barrego, który oddał piłkę do stojącego na prawym skrzydle Gorana Jagodnika, a ten równo z końcową syreną zdobył kosza dającego wygraną Prokomowi. Po meczu powiedzieli: Trener Śląska, Jacek Winnicki: - Gratuluję trenerowi Kijewskiemu. Mecz mógł się podobać publiczności. O wygranej gości zdecydował rzut za trzy punkty w ostatniej sekundzie meczu. My już myślimy o play off. Skibniewski i Marculionis próbowali swoich sił na "jedynce". Próbowaliśmy też różnych wariantów w ataku i w obronie. Szkoleniowiec Prokomu, Eugeniusz Kijewski: - Kolejność przed play off była znana już przed meczem więc pierwsza część spotkania była w naszym wykonaniu nie najlepsza. Prowadzili gospodarze, ale strefa w obronie pozwoliła nam wrócić do gry. Emocje były do końca, do samego końca emocjonowała się publiczność.