- Mamy doświadczony sztab trenerski, gramy przed własną publicznością - to nasze atuty. Nie jesteśmy faworytem turnieju, podobnie jak polski zespół w 1999 roku. To dobra sytuacja do walki. Nie chcę zawieszać poprzeczki zbyt wysoko, ale sądzę, że znalezienie się "Biało-czerwonych" w pierwszej piątce będzie naszym wielkim sukcesem - powiedział Herkt. Bezpośredni awans na igrzyska w Londynie uzyska tylko mistrz Europy. Kolejne cztery zespoły zagwarantują sobie udział w dodatkowym turnieju kwalifikacyjnym, który odbędzie się latem 2012 roku (prawdopodobnie w Europie). Szkoleniowiec wspomina turniej z 1999 roku z sentymentem i radością. Podkreśla, że choć na początku wyniki Polek nie były tak bardzo udane jak końcówka turnieju, to zawodniczki zachowały determinację i wiarę, które doprowadziły do złota. - Kluczem do sukcesu w Katowicach była organizacja przygotowań do mistrzostw, które rozpoczęły się już w 1997 roku. Dziewczyny, cały sztab, bardzo się poświęcał, podporządkowując swoje życie temu jednemu celowi. Ciężka praca i długi wysiłek zahartowały zespół. Dlatego po nienajlepszym początku i pechowej porażce z silnymi Czeszkami po dogrywce, nikt nie stracił wiary. Nikt się nie załamał, bo nie chciał zaprzepaścić trzech lat przygotowań i wyrzeczeń. Potem każde kolejne zwycięstwo dawało nam wiatr w plecy - dodał. Polki w 1999 roku rozpoczęły ME od porażki w grupie z Litwą 72:79, potem była wygrana z Jugosławią 81:74, pamiętna przegrana z Czechami 75:78 i dwa zwycięstwa na koniec rozgrywek grupowych - z Bośnią i Hercegowiną 75:53 oraz Włochami 80:71. Z bilansem trzech wygranych i dwóch porażek, z drugiego miejsca w grupie dzięki korzystniejszemu bilansowi małych punktów, biało-czerwone awansowały do 1/4 finału. W nim zdeklasowały w Katowicach Chorwatki 72:51. Ta wygrana zapewniła im awans do igrzysk olimpijskich w Sydney. W półfinale pokonały Rosję 66:61, a w walce o złoto Francję 59:56.