"Jestem ze Śląska, z Katowic. Tu się wychowałam, więc kuchnię miejscową, tradycyjną bardzo lubię. Najlepszy jest szałot. Nie wiadomo, o co chodzi? To po śląsku sałatka warzywna. Do tego schabowy, kluski, no i modra, czyli czerwona kapusta. Nigdy nie miałam problemów z utrzymaniem wagi jako zawodniczka, jadłam to co chciałam, więc kuchnia śląska nie była dla mnie czymś zakazanym" - powiedziała Bibrzycka, która żałuje, że tym razem nie może pomóc koleżankom na parkiecie. W Spodku Bibrzycka jest ekspertem w telewizji oraz... modelką. Wiele osób podchodzi do niej po meczu, gdy opuszcza telewizyjne studio, i prosi o autograf oraz wspólne zdjęcie. Skrzydłowa reprezentacji urodzona kilkanaście kilometrów od Katowic, w Mikołowie, doskonale pamięta fantastyczne dla Polski - zakończone zdobyciem złotego medalu - mistrzostwa z 1999 roku rozgrywane tak jak tegoroczny EuroBasket w Spodku. "Byłam wtedy w Spodku robiłam sobie fotografie z najlepszymi zawodniczkami. Imponowały mi szczególnie Francuzki, które przegrały jednak z nami w finale. Do tej pory mam w domu zdjęcia z Cathy Melain, która była dla mnie wzorem, z Audrey Sauret. W polskiej drużynie zawsze patrzyłam na koszykarki występujące na "mojej" pozycji. Wtedy były to Patrycja Czepiec, Joanna Cupryś. One mi zawsze imponowały. Marzyłam jako nastolatka, trenująca już wówczas koszykówkę, by zagrać kiedyś z nimi. Cieszę się, że udało się zrealizować te marzenia" - dodała.