Anwil Włocławek - Prokom Trefl Sopot 68:61 (12:23, 20:9, 10:19, 26:10) Spotkanie było emocjonujące i zacięte, mimo że w pierwszej kwarcie Prokom zdominował walkę na parkiecie. O zwycięstwie Anwilu przesądziła zespołowa gra w końcówce i zaangażowanie wszystkich zawodników. W Prokomie zawiedli rezerwowi - gracze wchodzący z ławki zdobyli tylko 6 pkt. W pierwszej części spotkania zawodnicy Anwilu popełnili aż sześć strat, słabo bronili i nie potrafili znaleźć recepty na skutecznie grających liderów Prokomu: Słoweńca Gorana Jagodnika i Serba Dusana Jelica. W 5. min goście prowadzili 13:4, a w 8. przewaga wicemistrza Polski wzrosła do 14 pkt (23:9). Na kilkadziesiąt sekund przed końcem tej części spotkania trzeci faul popełnił pierwszy rozgrywający Prokomu Tomas Pacesas i trener Eugeniusz Kijewski posadził go na ławce rezerwowych. Nieobecność litewskiego rozgrywającego wprowadziła chaos w poczynania koszykarzy z Sopotu. Po rzutach Jagodnika i Masiulisa Prokom uzyskał w 13. min najwyższą przewagę w meczu (30:15), ale kolejne 15 pkt z rzędu zdobył zespół Anwilu. W drużynie aktualnego mistrza Polski doskonale spisywali się rezerwowi: Donatas Zavackas, Tomas Nagys i Robert Witka. Rzut tego ostatniego zza linii 6,25 m pozwolił gospodarzom doprowadzić do remisu (30:30) w 19. min meczu. W trzeciej kwarcie, którą Prokom rozpoczął podstawową piątką (Pacesas, Pluta, Masiulis, Jelic, Jagodnik) sopocianie ponownie mieli przewagę. Agresywna obrona wicemistrzów Polski sprawiała nadal kłopoty gospodarzom. Po rzucie za 3 pkt Andrzeja Pluty wicemistrz Polski prowadził 51:42. Gospodarze odrobili jednak bardzo szybko straty w ostatniej kwarcie spotkania. Koszykarze Anwilu walczyli z ogromną determinacją i ambicją. Do remisu 53:53 doprowadził Łotysz Armands Skele rzutami wolnymi w 34 min. Przez kolejne 5 min zawodnicy obydwu drużyn zdobywali punkty przede wszystkim z rzutów wolnych. Emocje były tak ogromne, że przy wykonywaniu wolnych mylili się tak doświadczeni jak Tomas Pacesas, Andrzej Pluta (Prokom). Na 40 sekund przed końcem spotkania po rzutach Vladimira Krsica Anwil wygrywał 63:61. Dwie kolejne akcje Prokomu zakończyły się niecelnymi rzutami za 3 pkt Jagodnika, a wolne wykonywane przez Skelego i Krstica przypieczętowały sukces gospodarzy. Na 2,5 sekundy przed końcem spotkania przy pewnym prowadzeniu Anwilu 66:61 słoweński skrzydłowy Prokomu Jagodnik sfaulował skaczącego do piłki Tomasa Nagysa, który spadł na parkiet i doznał kontuzji stawu skokowego. Niepotrzebny faul Jagodnika spowodował jednak niesportowe zachowanie kibiców, którzy rzucili na parkiet kilka plastykowych butelek, zaś po ostatnim gwizdku sędziego skrzydłowy Prokomu Tomas Masiulis został uderzony plastikową rurką. - Faul Jagodnika był niepotrzebny, ale mieścił się w granicach faulu sportowego - powiedział obecny we Włocławku główny komisarz Polskiej Ligi Koszykówki Jarosław Nowak. - Zachowanie kibiców, rzucane butelki na pakiet, były natomiast zachowaniem niesportowym i nie pozostanie to bez kary dla klubu. (PAP)