"To kontuzja, z którą mogłem grać na środkach przeciwbólowych, ale nie chciałem przesadzić i zgodziłem się na leczenie. Gdybym wiedział, jak to będzie wyglądać, w życiu bym na to nie poszedł!" - powiedział Wójcik w "Super Expressie". Leczenie okazało się niezwykle bolesne. Lekarze musieli pobrać od pacjenta krew, potem zmieszać ją z preparatem leczniczym i ponownie wprowadzić do organizmu. "Musieli wprowadzić igłę, ale nie mogli mnie znieczulić, bo to niewskazane w tego typu zabiegach. Kiedy w poszukiwaniu właściwych miejsc zaczęli mi w środku ruszać tą igłą jak drążkiem zmiany biegów, zawyłem z bólu i straciłem przytomność. Okazało się, że przez 5 minut leżałem bez świadomości. Zawsze myślałem, że jestem odporny na ból... - zakończył 38-letni koszykarz.