Liga NCAA, zrzeszająca ponad 350 zespołów uczelnianych z całych Stanów Zjednoczonych, to najbardziej rozpowszechnione koszykarskie rozgrywki w tym kraju, będące zapleczem dla ligi NBA. Stąd najłatwiej trafić do najlepszej ligi świata. Szczególne zainteresowanie wzbudza tzw. marcowe szaleństwo, czyli decydująca faza sezonu, rozgrywana właśnie w tym miesiącu, w której najlepsze 64 zespoły, podzielone na cztery grupy regionalne, walczą systemem pucharowym o zwycięstwo w lidze. Decyduje jeden, jedyny mecz - przegrywający odpada. "March madness" interesuje wszystkich. Prezydent Barack Obama, który w młodości sam grał w uczelnianej drużynie, co roku ogłasza swoje typy przed turniejem, a w dniu finału NCAA zwykle nie odbywają się mecze w NBA. - Specyfika turnieju, jego nieprzewidywalność i emocje, jakie wywołuje sprawia, że te zawody są niezwykle popularne w całych Stanach, nie tylko wśród fanów koszykówki. Każdy sukces i każda porażka są oglądane przez miliony widzów. Dobre występy podczas marcowego szaleństwa mogą mocno wpłynąć na notowania zawodników w drafcie do NBA - powiedział Juć. Gonzaga awansowała do czołowej "16" drużyn szósty raz w ostatnich l7 sezonach, a pierwszy od 2009 roku. - Była jednym z czołowych zespołów NCAA. Przez większość sezonu plasowała się w pierwszej piątce narodowego rankingu i jest uważana za jednego z faworytów do mistrzostwa. Fachowcy mówią że Bulldogs mają najlepszą drużynę za kadencji trenera Marka Fewa, czyli od 16 lat. Występ Karnowskiego na tym etapie rywalizacji to jeden z największych sukcesów polskiej koszykówki w USA - podkreślił obserwujący amerykańskie rozgrywki pierwszy polski skaut w NBA, także współpracownik trenera kadry narodowej biało-czerwonych Mike'a Taylora. Najdalej z polskich koszykarzy w rozgrywkach NCAA awansował Jacek Duda, który w 1987 roku z zespołem Providence znalazł się w czołowej czwórce (Final Four). Trenerami tamtej ekipy byli znani później szkoleniowcy klubów NBA Rick Pitino i Jeff van Gundy. W 2005 roku w Final Eight z drużyną Kentucky grał Łukasz Obrzut. Właśnie o ten etap ubiegać się będzie w piątek Karnowski z kolegami. Na pierwszej rundzie udział w tournament kończyli natomiast m.in. Maciej Zieliński z zespołem Providence (1994), Rafał Bigus z Villanovą (1996, 1997, 1999) i Michał Ignerski z Missisipi State (2002, 2003). - Mieliśmy Polaka w Final Four NCAA, ale dawno nie mieliśmy reprezentanta, który byłby tak ważnym ogniwem swojej uczelnianej drużyny. Przemek, wychodzący w pierwszej piątce na pozycji centra, jest jedną z sił napędowych, podstawowym podkoszowym drużyny. Jego najbliższe spotkanie będzie oglądane przez wielu skautów NBA - zauważył Juć. Rywalem Gonzagi będzie w Houston UCLA Bruins, zespół o wielkich tradycjach, który ostatnio w wielkim finale grał w 2006 roku, ale wcześniej zdobył 11 tytułów - ostatni w 1995 roku, mając w składzie m.in. znanych potem z występów w NBA i w... Polsce Czecha Jirziego Żidka, Eda i Charlesa O'Bannonów, a także Tyusa Edneya. - Drużyna UCLA przechodzi ostatnio przebudowę. Od dwóch lat pracuje tam nowy trener. Zmiany te, także w organizacji klubu, sprawiły, że Bruins trochę odeszli od swoich tradycji. Bo była to ekipa, która rokrocznie wychowywała koszykarza na poziomie NBA i zawsze liczyła się w walce o marcowe szaleństwo. Ich obecny awans do szesnastki obserwatorzy uważają za spory sukces. UCLA to mieszanka weteranów i młodzieży. Rozgrywającym, czyli przedłużeniem myśli trenera Steve'a Alforda jest jego syn Bryce. Na pozycji centra nie ma bezpośredniego zagrożenia dla Karnowskiego, ale mierzący 208 cm silny skrzydłowy Kevon Looney jest notowany w pierwszej "15" w projektach czerwcowego draftu do NBA - zauważył 22-letni Juć, najmłodszy skaut w tej lidze. W sezonie zasadniczym Gonzaga pokonała drużynę Uniwersytetu Kalifornijskiego w grudniowym meczu w Los Angeles 87:74, ale w 2006 w roku została wyeliminowana przez UCLA właśnie w fazie Top 16. Atutem Bulldogs powinno być doświadczenie i zgranie. Kanadyjski rozgrywający Kevin Pangos gra na uczelni ze Spokane już czwarty rok. Z Karnowskim rozumie się bardzo dobrze. Poznali się w 2007 roku na mistrzostwach świata U-17 w Hamburgu, gdzie Polacy zdobyli srebrny medal, za USA. - Drużyna Gonzagi preferuje system zbliżony do europejskiej koszykówki. Często gra tzw. pick and roll, co nie jest popularne w college'ach, gdzie hołduje się szybkiemu atakowi i izolacjom. Bulldogs spowalniają grę, korzystają z zasłon, dają szanse wykazania się Przemkowi. Od tego sezonu mają też nowego snajpera - Kanadyjczyka Kyle'a Wiltjera. To silny skrzydłowy, wyciągający przeciwników spod kosza i trafiający z obwodu - zakończył Rafał Juć. W przypadku wygranej z UCLA, w fazie Final Eight, czyli w pojedynku o awans do czołowej czwórki, Buldogs (rozstawieni w regionie z numerem 2) najprawdopodobniej spotkaliby się z jeszcze słynniejszym rywalem - ekipą Duke (nr 1), prowadzoną przez renomowanego trenera Mike'a Krzyżewskiego, która jest faworytem piątkowego spotkania z zespołem Utah (5). Marek Cegliński