Spotkanie, które sam Gortat nazwał "koszykarsko-komediowym" pojedynkiem, po raz drugi odbyło się w rodzinnym mieście jedynego polskiego gracza w NBA. Podobnie jak przed rokiem z trybun Atlas Areny obserwowało go kilka tysięcy widzów. Drużyny wystąpiły w koszulkach z hasłami: "Służymy Niepodległej" i "Niepodległa" oraz innymi symbolami nawiązującymi do roku obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Gortat po raz pierwszy zagrał zaś w białym trykocie swojego nowego klubu w NBA Los Angeles Clippers, do którego przeniósł się latem. Po jego stronie ponownie wystąpiła plejada gwiazd. Tym razem do swojego teamu zaprosił m.in. siostry Radwańskie, aktorów - Joannę Liszowską, Jakuba Wesołowskiego, Antoniego Królikowskiego, Julię Wieniawę, siatkarza Mariusza Wlazłego, bramkarza reprezentacji Polski Łukasza Fabiańskiego, szczypiornistę Karola Bieleckiego, zawodników MMA - Karolinę Kowalkiewicz i Damiana Janikowskiego, lekkoatletów - Pawła Fajdka i Konrada Bukowieckiego oraz koszykarzy reprezentacji Polski - Adama Waczyńskiego i Marcela Ponitkę. Dla części z nich to był pierwszy od lat kontakt z koszykówką, a inni po raz kolejny przyjęli "powołanie" Gortata. "W drużynie Marcina jestem już trzeci raz i nie trzeba mnie do tego namawiać. Moja siostra debiutuje na parkiecie, ale trudno ocenić, która z nas jest lepsza pod koszem. Nie o to jednak chodzi, bo tutaj liczy się dobra zabawa. W naszym zespole wyróżnia się Łukasz Fabiański, który rzucił dużo punktów" - podkreśliła Urszula Radwańska. Tenisistka zdradziła, że przed meczem rywalizowała ze starszą siostrą o koszulkę z numerem 1. Ostatecznie zagrała z nim Agnieszka, a Ula wystąpiła ze "111" na plecach. Chwalonych przez wszystkich Fabiański nie ukrywał, że uwielbia koszykówkę, w którą grywa w wolnym czasie. "Marcin nie musiał mnie wcale namawiać. Chodziło bardziej o termin, który wreszcie w tym roku mi pasował. Gdybym tylko mógł, grałbym tu zawsze" - zapewnił golkiper West Ham United. Siatkarski mistrz świata Wlazły ocenił, że z roku na rok radzi sobie coraz lepiej, ale - jak żartował - wciąż próbuje trafić nie do kosza, lecz w... tablicę. "Staramy się grać zespołowo, żeby każdy miał z tego frajdę. Chcemy dać też ludziom, którzy przyszli nas oglądać trochę zabawy i emocji" - tłumaczył kapitan PGE Skry Bełchatów. Mistrz globu w rzucie młotem Fajdek dodał, że w koszykówkę grywa podczas rozgrzewki na treningach, a w tym spotkaniu stara się wykorzystywać swoją posturę w podkoszowej walce. Wszyscy uczestnicy podkreślali jednak, że choć to tylko zabawa w szczytnym celu, oba zespoły chcą wygrać i nie zamierzają odpuszczać. Od początku bardziej zdeterminowani byli żołnierze, którzy chcąc odwrócić niekorzystny bilans do tegorocznej konfrontacji przygotowywali się na specjalnym zgrupowaniu. Prowadzili niemal przez całe spotkanie i ich wygrana właściwie nie była zagrożona. Ostatecznie zwyciężyli 80:64 (19:16, 22:15, 20:14, 19:19) i było to trzecie zwycięstwo drużyny polskiej armii. Team Gortata ma na koncie cztery triumfy. "Dzisiaj drużyna Wojska Polskiego była bardzo dobrze przygotowana, dużo lepiej niż przed rokiem. Cieszę się, że dołączyło do nas tak wielu wybitnych sportowców i artystów, bo dzięki nim na trybunach było bardzo dużo widzów" - podsumował Gortat. Poinformował, że za rok impreza ponownie odbędzie się w Łodzi i - jak zaznaczył - "wtedy się odegramy". Sobotni mecz, z którego całkowity dochód ze sprzedaży biletów ma zostać przeznaczony na cele statutowe Fundacji Marcina Gortata MG13, był finałem 11. edycji campów. Ich ideą jest promowanie uprawiania sportu i koszykówki wśród dzieci oraz młodzieży. W tym roku treningi zorganizowano w Łodzi, gdzie zainaugurowano cykl w obecności pary prezydenckiej, a następnie jeden z najlepszych polskich koszykarzy odwiedził Włocławek, Rumię, Warszawę i Lubin. Wzięło w nich udział kilkaset młodych adeptów koszykówki. W sumie przez 10 lat wakacyjnej akcji z Gortatem trenowało ponad 10 tysięcy dzieci, młodzieży oraz osób niepełnosprawnych. Najlepszym zawodnikiem tegorocznych campów został 13-letni Kajetan Kuczawski z Katowic. W nagrodę pojedzie do Los Angeles i będzie gościem polskiego koszykarza, podobnie jak cała dziesiątka pozostałych finalistów tegorocznych obozów. Przed meczem ulicą Piotrkowską przejechały bojowe wozy z uczestnikami imprezy. Na słynnym deptaku prezentowano sprzęt wojskowy oraz specjalne jednostki Wojska Polskiego wraz z uzbrojeniem i pojazdami. Wojskowy piknik zorganizowano także przed Atlas Areną.