Pożyczając terminologię piłkarską - to był mecz do jednego kosza. Polakom w spotkaniu z Finlandią nie wychodziło nic - już po pierwszej kwarcie Biało-Czerwoni mieli dwucyfrowy deficyt, a potem było tylko gorzej - ostatecznie skończyło się rezultatem 59:89. Właściwie każdy z naszych zawodników zagrał poniżej swych możliwości i ambicji - żaden z nich nie miał dwucyfrowego dorobku punktowego. Wczoraj, na otwarcie turnieju Eurobasket Polacy wygrali wysoko z czeskimi gospodarzami 99:84, a nasi liderzy - Mateusz Ponitka i AJ Slaughter przyćmili gwiazdę Czechów, Tomasa Satoransky’ego. Dziś fiński wieżowiec, Lauri Markkanen już do przerwy miał na koncie 15 punktów. W drugiej już się nie musiał wysilać, bo jego koledzy dotrzymywali mu kroku - Sasu Salin aż sześć razy trafił zza linii 675 cm i był najskuteczniejszy wśród Finów z 18 punktami. Mecz z Finlandią potoczył się od początku po myśli rywali. Rywale trafiali z dystansu, a my faulowaliśmy w ataku, nie trafialiśmy z bliska i nie wracaliśmy do obrony - było 5:13, pierwsza kwarta zakończyła się 10-punktowym deficytem Polaków - 16:26. W tej fazie meczu, Finowie sześć razy trafili z dystansu za 3 punkty, Biało-Czerwoni tylko raz. W całym spotkaniu było w tym zakresie 17:6. W drugiej kwarcie wcale nie było lepiej, zawodnicy trenera Igora Milicicia zamiast gonić Finów, nie trafiali rzutów osobistych, grali bardzo mało energetycznie w ataku, a i obrona nie należała do szczelnych. 30 zdobytych punktów do przerwy wystawia naszej drużynie bardzo słabe świadectwo - po połowie meczu mieliśmy 14 punktów deficytu. Na koniec trzeciej kwarty Polacy przegrywali już 20 punktami - 44:64. Biało-Czerwoni złamali barierę 50 punktów dopiero siedem minut przed końcem spotkania, za sprawą Aleksandra Dziewy. Wtedy dawno było po meczu, który ostatnio zakończył się przegraną Polaków aż 30 punktami. Jutro Biało-Czerwoni mają dzień przerwy w rozgrywkach, w poniedziałek o 14 zagrają z Izraelem. Polacy mają dwie doby, aby pozbierać się po fińskim nokaucie i zagrać o wiele lepiej niż z Finlandią i pokazać poziom z meczu z Czechami. Finlandia - Polska 89:59 (26:16, 18:14, 20:14, 25:15) Finlandia: Salin 18, Markkanen 17, Maxhuni 8, Jantunen 5, Huff 0 - Valtonen 12, Madsen 8, Koponen 6, Seppala 4, Kantonen 4, Little 4, Palmi 3. Polska: Ponitka 8, Sokołowski 8, Balcerowski 6, Dziewa 5, Slaughter 4 - Kolenda 7, Cel 7, Schenk 5, Zyskowski 4, Garbacz 3, Michalak 2, Olejniczak 0. Maciej Słomiński, Interia