"Nie mam innego wyjścia i rozwiązuję kontrakt z Unią-Wisłą. Zaległości z samego tego sezonu sięgają już trzech miesięcy, nie mówiąc o zaległościach z ubiegłego sezonu" - powiedział Szybilski. "Byłem umówiony z prezesem Marcinem Fallem na spłatę części zadłużenia, jednak pieniędzy się nie doczekałem. Najpierw prezes stwierdził, że nie ma dla mnie czasu, bo załatwia bardzo ważne sprawy, a gdy przyszedłem po jakimś czasie, zamknął się w swoim gabinecie i nie chciał otworzyć. Prezes Fall nie chciał nawet przyjąć mojego pisma rozwiązującego umowę. Wysłałem je już faksem, a także listem poleconym. Nie pozwolę tak się traktować i skieruję sprawę do sądu. Mam rodzinę na utrzymaniu i swoje lata na karku. Nie jestem młodzikiem, który przez kilka miesięcy będzie grał tylko dla idei" - dodał "Bila". "Nieprawdą jest, że ukrywałem się przed koszykarzem po naszej rozmowie, gdyż kilkakrotnie wchodził do mojego biura, przerywając mi spotkanie. Po spotkaniu rozmawiałem z zawodnikiem przez pół godziny, nakłaniając do dalszych negocjacji. W ciągu najbliższych dni Szybilskiemu miała zostać wypłacona kolejna pensja. Z powodu przedłużających się rozmów ze sponsorami mamy miesięczne opóźnienie organizacyjno-finansowe, czego przed nikim nie ukrywaliśmy. Nasza sytuacja się stabilizuje" - odparowuje zarzuty Marcin Fall, prezes Unii-Wisły.