W kadrze zapaliło się ostrzegawcze światło. Były kapitan reprezentacji potwierdza
Reprezentacja Polski w koszykówce wkrótce rozpocznie przygotowania do mistrzostw Europy. W fazie grupowej biało-czerwoni zagrają w katowickim Spodku. Ostatnie wyniki w kwalifikacjach i sparingach nie napawają optymizmem, ale… - Sygnał ostrzegawczy się zapalił, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wyszli z grupy - twierdzi Łukasz Koszarek, były kapitan reprezentacji Polski.

Andrzej Klemba: Spotkaliśmy się podczas Pikniku Olimpijskiego, na którym promowany jest także Eurobasket. Polacy fazę grupową mistrzostw Europy rozegrają w katowickim Spodku. Jak wyglądają przygotowania organizacyjne i sportowe?
Łukasz Koszarek, dyrektor sportowy reprezentacji Polski: W zasadzie organizacyjnie jest wszystko pod kontrolą. Bilety sprzedają się naprawdę rewelacyjnie. Jakby hala była jeszcze większa, to myślę, że i ją byśmy zapełnili. Oprócz wiary w naszych reprezentantów dobrze imprezie robi to, że przyjadą gwiazdy NBA, jak Luka Doncić czy Victor Wembanyama. Z naszych informacji wynika, że Francuz bardzo chce przyjechać. Nie grał od kilku miesięcy z powodu kontuzji i to byłoby dla niego niezłe przetarcie. Oczywiście zdecyduje jego zdrowie. Pod względem sportowym też wszystko jest dopinane. Za tydzień będziemy gotowi, żeby ogłosić plan przygotowań reprezentacji. Mecze sparingowe i pozostałe sprawy są już prawie dopięte.
Byliście z wizytą w Stanach Zjednoczonych u Jeremiego Sochana. Jak wygląda sprawa z jego występem na Eurobaskecie?
Na tę chwilę jest zdrowy i trenuje indywidualnie. Podziękowania dla niego i jego rodziny, bo nas naprawdę świetnie przyjęli. Spędziliśmy bardzo pracowite i produktywne dwa dni. Siedzi mu w głowie to, by odnieść sukces na Eurobaskecie z kadrą. Będzie kapitalnym wzmocnieniem.
Jak pan ocenia jego sezon w NBA? Jeśli chodzi o statystyki, to nie za bardzo je poprawił. Widzi pan, że się rozwija?
- Sezon zaczął świetnie, na bardzo wysokim poziomie. Później kontuzje przeszkodziły złapać rytm i to na pewno miało duży wpływ. Być może też mniej minut spędzonych na boisku wynikało z tego, że trwają negocjacje o przedłużenie kontraktu. Ale na pewno wszyscy są tam z niego zadowoleni. To jest jeszcze bardzo młody zawodnik, a już ma sporo doświadczenia. Całe lato pracuje indywidualnie i o ile zdrowie pozwoli, to następny rok może być przełomowy.
On też planuje zostać w San Antonio?
Tak, ma jeszcze kontrakt, ale w NBA jest trochę inaczej niż w Europie. To klub decyduje, co się dzieje z zawodnikiem. Tak było choćby właśnie z Donciciem, którego Dallas oddało do Los Angeles Lakers. Z Jeremy’m tak raczej się nie stanie. Widać, że w San Antonio stawiają na niego.
Wracając do Eurobasketu - zostało nieco ponad dwa miesiące do startu mistrzostw. Grupa, do której trafiła reprezentacja Polski - z Francją, Słowenią, Belgią, Izraelem i Islandią wydaje się bardzo wymagająca.
- Planem minimum jest awans i wyjazd na fazę finałową do Rygi. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy tego nie zrealizowali, ale grupa jest bardzo wyrównana. Trzeba się skupić na sobie, żeby dojść do formy i jak najlepiej zaprezentować w Katowicach.
Wyniki reprezentacji w kwalifikacjach, czyli pięć porażek w sześciu meczach nie są powodem do niepokoju?
- Na pewno sygnał ostrzegawczy się zapalił i to jest coś, co musimy dobrze przeanalizować. Oczywiście trochę inną drużynę będziemy mieli na Eurobaskecie. Mamy też sporo czasu na przygotowani. Jesteśmy optymistami.
W związku z Eurobasketem do sztabu szkoleniowego dołączył były reprezentant Polski Michał Ignerski?
- Tak, nie trzeba absolutnie go przedstawiać. To osoba, która ma bardzo dużo doświadczenia, energii i chce bardzo pomóc. Razem ze mną będziemy dbali o to, żeby naszym kadrowiczom niczego nie brakowało.
Jesteśmy na pikniku olimpijskim, a naszej męskiej kadry na igrzyskach nie było od wielu, wielu lat.
- Była za to dwa razy z rzędu reprezentacja trzy na trzy, ale wiem o co panu chodzi. Moim marzeniem jest również, żeby też tak zwana kadra pięciu na pięciu pojechała na igrzyska, szczególnie że odbędą się w Los Angeles, czyli mieście, gdzie koszykówki nie trzeba promować.
Jaka jest droga na igrzyska?
- Bardzo trudna, bo startuje tylko 12 zespołów. Trzeba najpierw awansować na mistrzostwa świata i tam dwie najlepsze europejskie drużyny kwalifikują się bezpośrednio. Jeśli to się nie uda, to jest szansa przez turniej kwalifikacyjny, ale trzeba go wygrać. Jesteśmy właśnie po losowaniu grup i na razie wiemy, że zagramy z Łotwą, a dwóch pozostałych rywali dopiero poznamy [Holandia, Austria lub Bułgaria - przyp. red.]. Te drużyny będą w naszym zasięgu.


