Litwini mogli odnieść wrażenie, że grają nie we Wrocławiu, ale na własnym parkiecie. Wrocławską Halę Ludową kilkanaście minut po 21 zdominowali fani w zielono-żółtych barwach, którzy głośno i żywiołowo dopingowali swoją reprezentację. Przewagi szóstego zawodnika, jak często określa się publiczność, Litwini nie wykorzystali jednak na placu gry. Po pierwszej wygranej przez podopiecznych Ramunasa Butautasa kwarcie w kolejnych do głosu doszli Turcy. Gospodarze przyszłorocznych mistrzostw świata po 20 minutach gry remisowali z utytułowanymi rywalami 39:39, a po zmianie stron wyszli na prowadzenie 57:50. Największa w tym zasługa duetu Ersan Ilyasova - Hedo Turkoglu. Liderzy reprezentacji Turcji byli momentami nieuchwytni dla defensywy rywali. Litwini nie zamierzali jednak składać broni. Sygnał do ataku dał Linas Kleiza. Znany z występów m.in. w Denver Nuggets skrzydłowy zaliczył kilka efektownych akcji i brązowi medaliści ostatnich mistrzostw Europy wrócili do gry. Turcy utrzymywali 2-4 punktową przewagę. Gra toczyła się kosz za kosz. Na finiszu więcej zimnej krwi zachowali Turcy, którzy triumfowali 84:76. Zarówno Turcy jak i Litwini pokazali, że będą o wiele bardziej wymagającymi rywalami dla "Biało-czerwonych". Plus dla naszych kadrowiczów jest taki, że kiedy przyszli przeciwnicy toczyli zacięty bój, oni już odpoczywali w hotelu. We wtorek Litwa zmierzy się z Polską (Wrocław, godzina 18.15), a Turcja z Bułgarią (21.15). Turcja - Litwa 84:76 (19:22, 20:17, 24:19, 21:18) Turcja: Hidayet Turkoglu 19, Ersan Ilyasova 17, Ender Arlsan 16, Oguz Savas 10, Sinan Guler 6, Omer Asik 5, Bekir Yarangume 4, Engin Atsur 3, Semih Erden 2, Kerem Tunceri 2, Baris Hersek 0. Litwa: Marijonas Petravicius 21, Simas Jasaitis 14, Linas Kleiza 12, Darjus Lavrinovic 9, Andrius Mazutis 5, Tomas Delininkaitis 5, Ksistof Lavrinovic 4, Jonas Maciulis 3, Mindaugas Lukauskis 3, Mantas Kalnietis 0, Arturas Jomantas 0, Robertas Javtokas 0. Dariusz Jaroń, Wrocław