Perm, który w 2021 r. zagrał w turnieju finałowym (Final Four) był faworytem spotkania, ale podopieczni Kamińskiego byli zdecydowanie lepsi. Pokonali drużynę prowadzoną przez szkoleniowca reprezentacji Litwy Kazysa Maksvytisa (jego asystentem jest znany na polskich parkietach, były zawodnik Gintaras Kadziulis), prowadząc praktycznie od początku do końca. Legia miała już 14 punktów przewagi w trakcie spotkania, a w czwartej kwarcie 12 - na 74 sekundy przed końcową syreną. - To wielki sukces, bo w europejskich pucharach awansowaliśmy do czołowej ósemki. Cieszymy się ogromnie ze zwycięstwa, troszkę niespodziewanego, bo ostatnie nasze mecze w polskiej lidze nie były najlepsze - ocenił Kamiński. Trener chwalił swoich zawodników za dobrą defensywę i mądrą grę, mimo osłabienia - nieobecności jednego z liderów Muhammada-Ali Abdur-Rahkmana oraz Grzegorza Kamińskiego, którzy mieli niejednoznaczne wyniki testów na koronawirusa tuż przed wylotem do Rosji. Legia w gr. I odniosła cztery zwycięstwa w sześciu spotkaniach - dwie porażki poniosła u siebie z Parmą (70:72) i holenderskim ZZ Leiden, liderem tabeli (59:77). Puchar Europy FIBA. Wojciech Kamiński chwalił koszykarzy Legii - W Permie wykorzystaliśmy swoje szanse. Zespół przede wszystkim zagrał dobrze w obronie. W momencie, gdy rywale dogonili i wyprzedzili nas (60:58 w 34. minucie - PAP) nie załamaliśmy się. Bardzo pomógł Robert Johnson, który wziął na siebie zdobywanie punktów, natomiast cała drużyna grała dobrze w obronie - zatrzymaliśmy rywali, a Robert tylko dokończył "dzieła" w ataku - dodał. Satysfakcji z występu w Permie nie krył także doświadczony kapitan Legii 38-letni Łukasz Koszarek. - Olbrzymi sukces klubu. To był trudny mecz, także z perspektywy całodniowej, wczorajszej podróży, i krótkiego porannego treningu. Sami nie wiedzieliśmy czego oczekiwać (od siebie - PAP). Parma to pod względem budżetu wyżej postawiona drużyna. Cieszę się, że pokazaliśmy charakter, zagraliśmy "z zębem", trafialiśmy ważne rzuty i nie odpuściliśmy w żadnym momencie - ocenił.