Wydawało się, że ta dramatyczna historia doczeka się choć jednego szczęśliwego finału. Wiadomo już, że tak się nie stanie. Artem Kozaczenko zmarł w środę na oddziale intensywnej terapii, mimo że lekarze wcześniej określali jego stan jako stabilny. Tragedia rozegrała się w poprzednią niedzielę na dworcu autobusowym w Oberhausen, gdy młodzi ukraińscy koszykarze - 17-letni Wołodymyr Jermakow i o rok starszy Kozaczenko - wracali do domu w Duesseldorfie. Spieszyli się na pociąg, jednak nigdy do niego nie wsiedli. Zostali zaatakowani przez grupę młodych osób. Prawdopodobnie tylko dlatego, że byli Ukraińcami. Zadawano im ciosy nożem w klatkę piersiową i brzuch, w sumie śledczy naliczyli dziewięć pchnięć. Przynajmniej dwa okazały się śmiertelne. Polski sportowiec udaremnił atak na bank. Bohaterska i niebezpieczna akcja Jermakow zmarł na stole operacyjnym, Kozaczenko przebywał przez 10 dni na oddziale intensywnej terapii. Najpierw Jermakow, teraz Kozaczenko. Dwie ukraińskie ofiary napadu z użyciem noża "17-letni Wołodymyr Jermakow zmarł natychmiast, a jego przyjaciel Artem Kozaczenko przebywał na oddziale intensywnej terapii. Początkowo informowano, że po serii operacji jego stan jest poważny, ale stabilny. Jednak w ostatnich dniach stan Artema się pogorszył, a lekarzom nie udało się go uratować" - czytamy w komunikacie ukraińskiej federacji koszykarskiej. O dokonanie morderstwa podejrzany jest 15-letni uczeń z Gelsenkirchen. Ma tureckie pochodzenie, jest doskonale znany policji. Do tej pory notowany był za napady i rabunki. Został już aresztowany. Wątpliwości budzi kwalifikacja prawna czynu - napastnik będzie odpowiadał za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Wielki gwiazdor aresztowany. W mediach aż huczy od plotek, trwa śledztwo Jak informował "Die Welt", w miniony piątek niemiecka policja aresztowała trzech kolejnych nastolatków podejrzanych o udział w napaści na koszykarzy. To 14-letni uczeń pochodzenia niemiecko-greckiego oraz dwaj Syryjczycy z Gelsenkirchen (w wieku 14 i 15 lat). Jermakow i Kozaczenko grali w młodzieżowej drużynie ART Giants Duesseldorf (U-19). Do Niemiec wyjechali latem ubiegłego roku. Uciekli przed toczącą się w ich ojczyźnie wojną, by chronić swoje młode życie. "Artem był integralną częścią naszej drużyny. Jesteśmy głęboko zszokowani, opłakujemy i żegnamy kolejny wielki koszykarski talent z naszych szeregów. Podobnie jak Wołodymyr Jermakow, Artem był niezwykle popularny wśród swoich kolegów z drużyny, trenerów i przyjaciół, a wszyscy mieli o nim pozytywne zdanie. Artem i Wołodymyr mieli głęboką i bliską przyjaźń, która pokazała, jak ważne są ludzkie więzi" - napisano w oświadczeniu niemieckiego klubu.