Do przerwy zanosiło się się na drugie zwycięstwo Legii w Pucharze Europy FIBA. Przed tygodniem warszawianie wygrali na wyjeździe z rumuńskim CSM Oradea. Tym razem wybrańcy Wojciecha Kamińskiego prowadzili 56-36, gdy w hali zgasło światło. Po przerwie meczu długo nie wznawiano. Legia - Szolnoki. Kto odpowiada za awarię? Problem nie leży jednak po stronie klubu a po stronie miasta. Na Bemowie, gdzie swoje mecze rozgrywa Legia, zdarzyła się awaria elektryczna. Nikt nie potrafił odpowiedzieć napytanie, czy uda się ją naprawić. Przerwa przeciągnęła się początkowo do ponad 40 minut, zgasły światła i tablice świetlne. W magazynach czekały rezerwowe, mobilne, ale nie wiadomo było, czy uda się je uruchomić i czy mecz zostanie dograny do końca. Zachodziło podejrzenie, że rywalizacja ostatecznie zakończy się walkowerem. Kiedy sędziowie spotkania udali się na naradę, awaria wciąż nie była usunięta. W hali świeciła się tylko połowa jupiterów, tablice pokazujące wynik nie wróciły do sprawności. Legia robiła wszystko, aby kontynuować spotkanie, przygotowane zostały tablice zastępcze. Przerwa przeciągnęła się do blisko 60 minut, drużyny wznowiły rozgrzewkę i wszystko wskazywało na to, że w tych trudnych i niecodziennych warunkach po ponad godzinnej przerwie będą kontynuować grę. W hali na Bemowie czekali na to z niecierpliwością nie tylko kibice Legii, ale też kilkunastoosobowa grupa fanów z Węgier. Mecz ostatecznie wznowiono. Rozegrano dwie ostatnie kwarty. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Legii 83:66. Legia Warszawa - Szolnoki Olajbanyasz 83:66 (27:20, 29:16, 13:17, 14:13)